sobota, 6 lipca 2013

Opowiadanie ,,Vicky Cook" Rozdział 3



                                         ,,Vicky Cook”
Rozdział   3

- Liam, Liam Owen ?
- Vicky! – Wstał, i krzyknął. – Stęskniłem się za tobą!
Minęło tyle czasu, odkąd go ostatnio widziałam, Liam to mój przyjaciel z podstawówki. Był wysokim szatynem o zielonych oczach i pięknym uśmiechu. Chodziliśmy razem do podstawówki i zawsze trzymaliśmy się razem. Kiedy jego rodzice zgineli w wypadku, pod opiekę wzięła go babcia i tyle go widziałam.
- Nie wierze, po prostu nie wierze. – Rozpłakałam się i mocno go przytuliłam
- Ej co jest, nie cieszysz się że mnie widzisz? – Zaśmiał się
- No jasne że się cieszę, tylko nie mogę w to uwierzyć. Tyle lat cię nie widziałam. A tak w ogóle co ty tu robisz?
- Po prostu postanowiłem, że wrócę na stare śmieci.
Dalej nie mogłam w to uwierzyć, że go spotkałam. Przedstawiłam go Emily. Zdjęłyśmy rolki i razem z Liam’em poszliśmy do cukierni, która była tuż obok. Trochę porozmawialiśmy ale niestety musiał wracać.
- Przystojny ten twój kolega.
- No jasne że tak, a co wpadł ci w oko? -
- Niee, przecież mam chłopaka. A co? – Zaśmiała się
- Nic, nic tak tylko spytałam. -
Dzisiejszy dzień zapamiętam na długo, najpierw rozczarowanie ze strony chłopaka a potem taka niespodzianka. Oliver próbował się do mnie dodzwonić, ale nie miałam ochoty z nim się kłócić. Zmęczona wróciłam do domu, wzięłam prysznic i padłam na łóżko. Obejrzałam z 3 komedie romantyczne i zasnęłam. Obudził mnie telefon.
- Halo – odebrałam zaspana
- Kochanie, nie chciałam cię rano budzić i dlatego dzwonie. Wyjechaliśmy w sprawach służbowych i będziemy jutro wieczorem, przepraszam że zostaniesz sama ale dowiedzieliśmy się dopiero przed chwilą. Zaproś dziewczyny, tylko nie szalejcie. Pieniądze na zakupy zostawię w firmie, bo nie zdąż podjechać do domu.
- Dobrze, nie martwcie się. Dam sobie rade.
- Też tak myślę, Kocham Cię. Paa
- Ja ciebie też. Pa.
Zaspana zbytnio nie wiedziałam o co chodzi…ale po jakiś dwóch minutach zdałam sobie sprawę że będzie impreza. Szybko zadzwoniłam do Sof i Em. Aby przyszły w stanie alarmowym. A ja się szybko zebrałam. Zaczęłam jeść serek i doczekałam się na dziewczyny.
- Co się stało?
- Rodzice wracają jutro wieczorem, to się stało. – Odpowiedziałam  uradowana.
- Impreza?! –Spytały jednocześnie
- Taak. – Odpowiedziałam szczęśliwa.
Pojechałyśmy z Sof do firmy, wzięłam pieniądze i zrobiłyśmy zakupy. W tym samym czasie Emily siedziała w domu i zapraszała ludzi na imprezę. Miał przyjść Mike, Liam, James (chłopak Em) i wiele innych naszych znajomych. Dziewczyny oczywiście miały spać u mnie. Po powrocie do domu rozpakowałyśmy wszystko i zrobiłyśmy przekąski.
- Dużo tego. – Powiedziała Emily.
- Zobaczysz wszystko się zje. – Odpowiedziałam.
- To może chodźmy się szykować. –Zaproponowała Sophie.  
Bez wahania się zgodziłyśmy, siedziałyśmy w pokoju jakieś dwie godziny. Emily założyła czarną sukienkę, szpilki i mnóstwo dodatków. Sof ubrała się w pastelową sukienkę z czarną kokardą i czarne koturny. Ja zaś ubrałam się w beżową sukienkę i beżowe szpilki na platformie. Do tego dodatki, makijaż i rozpuszczone włosy. Wszystko było już gotowe, impreza miała zacząć się o 20.00
 Zapowiadał się udany wieczór. Zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Pójdę otworzyć. – Krzyknęłam i zbiegłam na dół, otworzyłam a w drzwiach stał Mike i jego kumpel Lewis. Wydawał się być miły choć dobrze go nie znałam, wysoki i dobrze zbudowany. Nosił okulary ale do twarzy mu w nich było. Czarne włosy i nie wiadomo jakiego koloru oczy.
- Hej, cieszę się że jesteście. Zapraszam. – Wpuściłam ich, lekko zdenerwowana. Nie wiem co mi się stało.
- No hej, ślicznie wyglądasz. – Powitał mnie brat Sof.
- Dziękuje… - Zarumieniona odpowiedziałam.
Weszliśmy do środka, muzyka już grała i przychodzili kolejni goście. Jednak czekałam z niecierpliwością na Liam’a. Aż się doczekałam, przywitałam się z nim jak przystało na przyjaciółkę z dzieciństwa. Minęły z trzy godziny odkąd zaczęliśmy imprezę. Sophie przybiegła z moim telefonem. Zupełnie zapomniałam, że miałam porozmawiać z moim chłopakiem…miałam kilkanaście nieodebranych połączeń od niego. Ale dzwonił kto inny, moja mama. Pobiegłam na górę do łazienki.
- Słucham – odebrałam jak gdyby nigdy nic.
- Jak się bawicie?
- W porządku, oglądamy film… - Skłamałam.
Mama zadręczała mnie pytaniami, tak jakby wiedziała co się dzieje w domu. Po 10 minutach w końcu się rozłączyła. Poprawiłam włosy i zeszłam na dół.
- Vicky, szukam cię wszędzie, gdzie ty byłaś? – Spytała Sof
- No rozmawiałam z mamą…Coś się stało?
- Nie, to znaczy trochę nam gości przybyło.
- No właśnie zauważyłam, z kąd oni się wzięli?
- Nasi znajomi mają przecież znajomych. Co z nimi robimy?
- Niech zostaną przecież ich nie wyrzucę. – Jakoś mnie nie obchodzili nieznajomi. Napiłam się i poszłam poszukać Mike’go. Był starszy ode mnie o 2 lata. Nie mogłam go znaleźć, na parterze go nie było. Poszłam więc na górę, była tam tylko Emily, obściskująca się ze swoim chłopakiem. W końcu go znalazłam, był w ogrodzie, gdzie wszyscy bawili się w najlepsze. Siedział na ławeczce, więc się do niego przysiadłam. Usiadłam mu na kolanach, siedzieliśmy tak z godzinę i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym popijając drinki. Przysunęłam się bliżej, a nasze usta się zetknęły. Nie wiedziałam co robię, byłam lekko wstawiona. Nagle ktoś kaszlnął. Była to Sof, a z nią stał mój chłopak.
Zatkało mnie, ale dalej siedziałam blondynowi na kolanach.
- Co ty tu robisz? – Spytałam zdziwiona.
- Ja?, Co ja tu robię? Powinienem się o to samo ciebie spytać, wyjechałem na trzy tygodnie, chciałem ci zrobić niespodziankę wracając wcześniej, a ty już znajdujesz sb innego.
- Haha…- Zaśmiałam się ironicznie – Nie dzwoniłeś do mnie, a obiecałeś. A jak chciałam z tobą rozmawiać  to ty byłeś z jakimiś dziewczynami. Jak miałam się poczuć?
- I dlatego się z nim całujesz?...Wiesz co pogadamy jak będziesz trzeźwa.
Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, powiedzieć, już go nie było. Odszedł a ja siedziałam sama na ławce. Poszłam do kuchni i wypiłam z trzy kieliszki. Chciałam sięgnąć po czwartego ale przyszedł Mike i zabrał butelkę.
- Co ty robisz? – Spytał łagodnie.
- Pije, nie widać?
- Przestań, to był niewinny pocałunek. Będziesz się nim przejmować?
- To ty przestań…I owszem będę.
Trochę się posprzeczaliśmy i poszliśmy tańczyć. Było grubo po północy, a ja już ledwo co stałam. Pamiętam tylko urywki. Wiem że ktoś mnie wrzucił do basenu, ale nie kojarzę kto to mógł być...


Jak się podobało? Posty na bloga będę starała sie dodawać codziennie. Nie obiecuje ale postaram się.  Jeżeli czytasz --- komentuj.  Wasze komentarze będą mile widziane, dzięki nim będę wiedziała, że mam po co i dla kogo pisać. :)
Pozdrawiam Bel El :>


5 komentarzy:

  1. trcohę nie wiem o co chodzi, więc nie ocenię z pod punktu tego o czym piszesz, muszę zacząć czytać od początku bo tak to to nie maa sensu
    Na arzie mogę ocenic tyle
    wygląd: nie jest zły ale mogło być lepiej
    styl pisania: bardzo lużny, więc lekko się czyta
    fabuła: ciekawa i opowiadanie wciąga
    błędy: trochę stylistycznych i interpunkcyjnych, brak ortograficznych
    SORKI ZA TO, ALE MOIM ZDANIEM LICZY SIĘ SZCZERA OPINIA, A NIE MIŁA. PISZ DALEJ I NIE ZMARNUJ PISARSKIEGO TALENTU
    saga-firstlove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje, to mój pierwszy blog i założyłam go wczoraj więc wygląda jak wygląda, na pewno się poprawi na lepsze.
      Pozdrawiam Bel El ;>

      Usuń
  2. Kurczę świetny blog. Lubię czytać opowiadania. Co do twojego to jest dobre. trochę trudno się połapać o co chodzi, ale i tak uważam je za fajne.
    http://historia-nikoli.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajnie piszesz i zapowiada się interesująco :)

    OdpowiedzUsuń
  4. zdolniaachaaaaaaaaa ;D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy pozytywny komentarz to mnie motywuje do pisania ;)
Za każdy zostawiony komentarz postaram się odwdzięczyć.
Jeżeli blog ci się spodobał zaobserwuj :)
Pozdrawiam Bel El ;>