poniedziałek, 29 lipca 2013

Opowiadanie ,,Vicky Cook'' Rozdział 23



                                      ,,Vicky Cook”
Rozdział   23

Matt się ogarnął i wyglądał w miarę normalnie, tylko że miał zachrypnięty głos. Co mnie bardzo bawiło. Postanowiliśmy że pójdziemy się przejść, nad wodę. Na dworze było w miarę ciepło, tyle że wiał wiatr. Poszłam w tym co byłam ubrana. Szliśmy wzdłuż jeziora, było po siedemnastej.
- Chodź popływamy na rowerku. – Zaproponował brunet.
- Jest późno, po za tym jest chłodno.
- Nie marudź, a jak nie chcesz to zostajesz tu sama.
- No dobra ale tylko pół godziny, nie więcej.
Wypożyczyliśmy rowerek wodny i mogliśmy nim pływać po jeziorze. Założyliśmy kamizelki i pedałowaliśmy, nie powiem było dość ciężko i woda strasznie pryskała. Ku mojemu zdziwieniu zdjął koszulkę, bo jak uważał było mu za gorąco i wskoczył do lodowatej wody.
- Durny jesteś? Jest zimna. – Wydarłam się na niego.
- Nie przesadzaj, jest bardzo fajna. Taka chłodna, chodź do mnie to się przekonasz. – Podał mi rękę.
- Chyba żartujesz, nie mam zamiaru być chora.
- Oj no chodź, proszę.
- Nie ma mowy, jak chcesz to sobie pływaj, mnie nie namówisz.
Zadowolony gdzieś odpłynął, a ja siedziałam na środku jeziora w rowerku. Czułam się dziwnie, coś na mnie spadło. Krople deszczu, z początku malutkie. A z minuty na minutę byłam bardziej mokra i strasznie lało.
- Wracamy! Słyszysz Matt?! – Krzyczałam.
- Jak wejdziesz do wody, wrócimy. – Zaśmiał się.
- Przestań, wsiadaj i pedałuj. Jest mi zimno słyszysz?
- Jak się zanurzysz. – Powtarzał rozbawiony.
Postanowiłam się do niego nie odzywać, byłam cała przemoczona i nie miałam zamiaru dalej tkwić na środku jeziora. Zaczęłam sama pedałować, jednak kręciłam się w kółko i mi to nie wychodziło. A ten idiota się ze mnie śmiał. Nie miałam wyjścia, ściągnęłam bluzę i trampki. Zostałam w staniku i w szortach, wskoczyłam do lodowatej wody. Zmierzałam ku brzegu, jednak się na chwile zatrzymałam i spojrzałam na zachód słońca. Nie sądziłam że byliśmy tu aż tak długo.
- Ciepła prawda? – Spytał przypływając do mnie.
- Nie odzywam się do ciebie. – Odpowiedziałam zdenerwowana.
- Ale w końcu weszłaś do tej wody, jednak nie mogłaś się oprzeć. – Dalej się ze mnie śmiał i złapał mnie od tyłu. Przeszły mnie dreszcze, dziwne uczucie. – Wracajmy, ciemno się robi. – Powiedział po chwili ciszy, na co ja się uśmiechnęłam i podpłynęłam do rowerku. Nałożyłam bluzę i zanim się obejrzałam byliśmy na brzegu. Szybko wyszłam i nałożyłam buty. Szłam przed siebie, w stronę hotelu. Zmarnienta i przemoczona. A ten dupek nawet mnie nie przeprosił, szedł sobie za mną nic nie mówiąc. Weszłam do pokoju i od razu skierowałam się do łazienki, wzięłam prysznic i ubrałam się w cieplutkie czyste dresy i koszulkę. Wskoczyłam pod kołdrę i po woli się rozgrzałam. Kiedy Matt wyszedł wykąpany zmierzał w stronę łóżka.
- Ej, co ty robisz? – Spytałam zrywając się.
- Chce się położyć. – Odparł spokojnie.
- Miałeś spać na podłodze, zapomniałeś?
- Tak, pamiętam. Tylko że ja nie idę spać, więc się podsuń.
- Miałam się do ciebie nie odzywać, ale jakoś nie mogę. – Zaśmiałam się. – Głodna jestem wiesz?
- Wiedziałem, że długo nie pociągniesz. Zamówię coś.
Chłopak zamówił kolacje, po czym dotarła bardzo szybko. Zjedliśmy i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Wyglądało na to że się pogodziliśmy, oglądaliśmy film, śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Za oknem padało, grzmiało i błyskało. Nagle zgasł prąd, na dworze burza coraz bardziej dawała się we znaki. Nigdy nie widziałam takiej ulewy , tyle grzmotów na raz. Skryłam się w łóżku i jakoś próbowałam nie myśleć o tym, ale strasznie się bałam. Za każdym razem kiedy w coś walnęło, ja drgałam.
- To idę spać, na podłogę. – Powiedział nagle.
- Jak musisz. – Odpowiedziałam krótko i próbował zasnąć, jednak nie mogłam.
- Matt? – Spytałam po jakichś dziesięciu minutach. – Śpisz?
- Prawie, a co?
- No bo wiesz, jak nie chcesz nie musisz spać na podłodze. Łóżko jest duże, więc możesz się położyć.  
- Nie będzie ci to przeszkadzać?
- Nie, no coś ty. Tak tylko żartowałam, myślałam że ty też tak mówisz.
- Jednak wolo tu spać, wygodnie jest. A nie chce żebyś była skrępowana.
Nie dawał się przekonywać, a ja się strasznie bałam. W naszym pokoju było strasznie jasno od tych błyskawic, mimo że wszystko było pozasłaniane. Chciałam żeby położył się obok mnie, jednak nie wiedziałam co mam jeszcze zrobić. Więc powiedziała prosto i wyraźnie.
- Możesz położyć się ze mną? Boję się.
- Nie można było tak od raz? – Zaśmiał się i położył z brzegu łóżka. Na co ja się ucieszyłam i od razu się do niego odwróciłam. Dalej czułam się dość nie pewnie, na co brunet natychmiast odpowiedział i mnie przytulił. Zamknęłam oczy i wtulona w jego tors zasnęłam.
- Będę wieczorem, nie przegapię tego. – Usłyszałam rozmowę Matta, najwidoczniej już wstał.
- Jedziemy już? – Spytałam zaspana.
- Tak, ja już jestem gotowy. Czekam tylko na ciebie.
- Daj mi pół godziny.
- Aż tyle? Nie za długo?
- Chce jeszcze umyć włosy, a trochę mi to zajmie.- Odpowiedziałam i poszłam do łazienki. Wykąpałam się, ubrałam w kremowe rurki, miętową bluzkę i trampki. Wysuszyłam włosy i je ułożyłam. Spakowałam resztę rzeczy i byłam gotowa. Brunet wziął moją walizkę i zapakował do samochodu. Poszliśmy jeszcze do restauracji zjeść śniadanie, było po dziesiątej więc jeszcze się załapaliśmy. Usiedliśmy do stolika i zaczęliśmy konsumować.
- I jak się spało? – Przerwał ciszę.
- Wiesz, że nawet bardzo dobrze. Od razu zasnęłam. – Zaśmiałam się i zamilkłam.
- Mnie też się dobrze spało, dziękuje że pytasz. – Popatrzył na mnie zadowolony.
- Nie ma za co, to nie moja sprawa. Ale co dzisiaj robisz wieczorem?
- Idę na wyścigi, pewnie cię to i tak nie zainteresuje. – Spokojnie odpowiedział.
- Będziesz się ścigał? Nie boisz się czasami?
- Tym razem nie jadę, to jest sport jak każdy inny. Wszędzie zdarzają się wypadki, ale staram się o tym nie myśleć.
- Ale jednak uważaj na siebie.
W końcu wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Brunet cały czas dziwnie się na mnie patrzył. W drodze powrotnej mało rozmawialiśmy, w końcu po długiej ciszy włączyłam radio. Akurat leciała moja ulubiona piosenka. Zaczęłam nucić ją pod nosem, chłopak śmiał się ze mnie. Ale po chwili także się przyłączył. Nie wychodziło mu to dość dobrze, ale się nie przejmował i żartował ze swojego głosu.
- Masz talent. – Uśmiechnął się.
- Tak wiem, za tobie nie wychodzi. – Zaśmiałam się.
- Siedzisz obok mnie, a ja się zastanawiam skąd cię kojarzę. Aż teraz sobie przypomniałem, byłaś w x faktorze. Zgadza się?
- Tak, trzy lata temu.
- Czemu nic z tym nie robisz? Masz wspaniały głos. Niedługo jest finał tego programu. Poszukują kilku osób które zaśpiewają z finalistami. Zgłoś się.
- To nie takie proste.
- Jeżeli kochasz to robić, to nie ma co się zastanawiać. Trzeba korzystać z życia puki jest na to czas.
Te ostatnie słowa jakoś mi utkwiły w pamięci, nie wiedziałam że Matt może mi udzielać rad. Nie wyglądał na takiego, a jednak. Może powinnam się zgłosić? Sama nie wiem. Myślałam o tym przez resztę drogi do Londynu.

Przepraszam że dopiero teraz ale nie miałam internetu :D, jest plus napisałam z nudów trzy rozdziały.
Podobało się :D ?
Pozdrawiam Bel El ;>

5 komentarzy:

  1. Bardzo fajny rozdział, kiedy następne? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na następny + Bardzo fajny roździał :D <3
    anamarafashion.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Coraz bardziej mnie zastanawia z kim ona w końcu będzie... :D Rozdział super, ale w niektórych słowach zgubiłaś kilka literek :P Lecę czytać dalej :D Patka :D
    http://my-manga-koneko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy pozytywny komentarz to mnie motywuje do pisania ;)
Za każdy zostawiony komentarz postaram się odwdzięczyć.
Jeżeli blog ci się spodobał zaobserwuj :)
Pozdrawiam Bel El ;>