czwartek, 29 sierpnia 2013

Opowiadanie ,,Vicky Cook'' Rozdział 37



                                      ,,Vicky Cook”
Rozdział   37

Obudziłam się w swojej sypialni, nie wiedziałam jak tu się znalazłam. Nie możliwe aby się tak napiła, wstałam z łóżka i wzięłam prysznic. Chciałam sobie przypomnieć co się stało jednak w mojej głowie była jedna wielka dziura. Ostatnie co pamiętam to jak wyszłam w Owenem na zewnątrz. Może odwiózł mnie do domu, ale nawet nie mam jego numeru telefonu. No cóż, ubrałam się w    i zeszłam gotowa na dół. Leżała tam torebka, a na niej karteczka.
Mam nadzieje że wszystko w porządku. Odezwij się proszę.
                                                                                                          Matt.
Czytałam z pięć razy z niedowierzaniem, Matt tu był? Ciekawe po co? Chciałam się dowiedzieć o co chodzi i napisałam do niego sms-a, aby przyszedł. Zrobiłam sobie tosty i herbatę. Zaczęłam oglądać serial i zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Otwarte. – Krzyknęłam popijając napój.
- Przechodziłem obok i jestem. – Przywitał się brunet.
- Dzięki że przyszedłeś, dlaczego byłeś u mnie w domu? Co miało być nie w porządku?
- Zaraz, ty nic nie pamiętasz? – Spytał ze zdziwieniem.
- A co mam pamiętać? Coś zrobiłam?
- Byłaś przed klubem z jakimś kolesiem, zaczął cię obmacywać. Krzyczałaś, a ja dałem mu w mordę. Potem odwiozłem cię do domu, byłaś roztrzęsiona. – Matt zaczął mi wszystko wyjaśniać.
- Nic nie pamiętam…on chciał mnie…zgwałcić? – Z moich oczu wypłynęła łza.
- Nie wiem, ale mogło to się źle skończyć.
- Dziękuje…twoja dziewczyna nie miała nic przeciwko że tak zniknąłeś?
- Nie, zresztą i tak już wracałem do domu. – Odpowiedział patrząc w sufit.
- Chyba się wam układa, gratulacje. – Posłałam sztuczny uśmiech i udałam się do kuchni.
Umyłam kubek i przez kilka minut gapiłam się w okno, stojąc bezczynnie. Ręce mi się telepały a serce biło, z oczu leciały łzy. Nie mogłam przestać płakać. Nie wiedziałam właściwie dlaczego to robię, było spowodowane to gwałcicielem, brakiem pamięci czy może jednak Mattem?
- Ty wczoraj chyba też się dobrze bawiłaś, z tym kolesiem. – Usłyszałam głos zza moich pleców.
- Nie. – Odpowiedziałam krótko. – Chyba powinieneś już iść.
Usłyszałam tylko jak drzwi wyjściowe się zatrzaskują, a moje oczy zalewają się po raz kolejny łzami. Poszłam do salonu i wtuliłam się w poduszkę, leżałam tak do godziny pierwszej. Niestety musiałam wstać, zrobiłam nowy makijaż. Założyłam lity w kolorze beżowym, krótką skórzaną kurtkę i beżową torebkę. Pojechałam swoim samochodem, na szczęście nie było korków i dość szybko byłam przed hotelem, w którym miała odbyć się konferencja. Wysiadłam z auta i razem z ochroniarzem udałam się na szóste piętro. Pokój był wynajęty na cały dzień, zastałam tam menadżera i moją stylistkę.
- Dzień dobry. – Przywitałam się.
- Poprawię ci tylko włosy i możesz schodzić. – Powiedziała krótko Pati, po czym zajęła się moją fryzurą. Usiadłam i słuchałam co ma mi do powiedzenia mężczyzna.
- Po cholerę poszłaś wczoraj do klubu? Całe media aż drżą, na każdej okładce jesteś ty jak palisz papierosa, teraz będziesz się tłumaczyć na dole. – Krzyknął do mnie.
- Czasami mam prawo wyjść jak normalny człowiek. Chciałam to zapaliłam, jeden raz, nic się nie stało. Odkręcę to jakoś.
- Vicky! Wiedziałaś na co się szykujesz, nie możesz tak sobie wyjść z domu i robić co ci się podoba, kilka takich błędów i będziesz skończona. Zresztą to nie wszystko, te zdjęcia są nie tylko z wczoraj, jesteś na nich o wiele młodsza. – Rzucił mi gazetę i odszedł. 
- Jak to nie tylko z wczoraj? Przecież ja… - Zatkało mnie, przypomniałam sobie o groźbie od ,,X’’ może to on umieścił to zdjęcie. Może to on próbował mnie zgwałcić? Na pierwszej stronie jakiegoś szmatławca widniało moje imię i nazwisko a także dwa zdjęcia. Jeden z wczorajszej imprezy, kiedy stoję i palę pod klubem, a drugie jak palę w domu. To zdjęcie było zrobione jak miałam szesnaście lat, ale tylko trzy osoby miały do niego dostęp i to nie był zwykły papieros.
- Czas schodzić. – Powiedział ochroniarz, który wyrwał mnie z przemyśleń. Wstałam z krzesła i udałam się na pierwsze piętro, gdzie była restauracja. Siadłam naprzeciwko fotoreporterów i odpowiadałam na zadawane mi pytania. Oczywiście nie obyło się bez pytań o wczorajszą noc i mojego palenia. Nie miałam zamiaru wypowiadać się na ten temat. Minęło trzydzieści minut, konferencja zakończyła się. Wróciłam do domu, nie miałam humoru. Jeszcze dobrze nie weszłam do środka, a już zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć, stała w nich Sophie.
- Widziałam gazetę…skąd oni mają to zdjęcie? – Przywitała mnie.
- Nie mam pojęcia, boję że mają o wiele więcej.
- Masz na myśli…?
- Tak, dokładnie. Muszę ci o czymś powiedzieć.
Usiadłyśmy na kanapie i opowiedziałam przyjaciółce o wiadomościach od ,,X’’. Była zaszokowana, zresztą nie dziwie się jej.
- Na szczęście odezwał się tylko dwa razy, a już dwa tygodnie nic nie pisze. Jednak nie mogę wykluczać że to on podrzucił zdjęcia paparazzi. Ale te zdjęcia mam tylko ja, ty i Em. Zaraz zaraz Emily.
- Myślisz że to ona je opublikowała?
- Nie wiem, ale przecież tak może być. – Odpowiedziałam krótko.
Nie wiedziałam już co mam na ten temat myśleć. W mojej głowie krążyło tysiące myśli. Po kilku godzinach odprowadziłam przyjaciółkę, zjadłam tosty i poszłam się wykąpać. Zmęczona padłam na łóżko, włączyłam jakiś serial i z zaciekawieniem oglądałam. Kiedy tak leżałam poczułam wibracje telefonu. Odblokowałam ekran i zobaczyłam że mam nową wiadomość od nieznajomego numeru. Serce zaczęło mi walić, bałam się że to znowu ,,X’’ i nie myliłam się.
Chcesz żeby się wszyscy dowiedzieli?
Ps. Mam więcej zdjęć i co najważniejsze informacji!!
                                                                                           X
Zamurowało mnie, skąd by miał wziąć to wszystko? Odłożyłam telefon i zamknęłam oczy, które powoli napełniały się łzami.

Proszę, kolejny rozdział. Teraz będzie więcej emocji :D
Podejrzewacie kto to ,,X''?
Pozdrawiam Bel El ;>




wtorek, 27 sierpnia 2013

Opowiadanie ,,Vicky Cook'' Rozdział 36


                                ,,Vicky Cook”
Rozdział   36

Dwa tygodnie minęły strasznie szybko. Nie dostawałam już żadnych wiadomości od tajemniczego ,,X’’. Lecz przez niego wciągnęłam się w nałóg. Od tamtego czasu kiedy dostałam paczkę LD codziennie muszę zapalić chociaż jednego papierosa, aby się odstresować. Staram się robić to po kryjomu, aby nikt mnie nie przyłapał. Mimo tego że byłam już pełnoletnia wstydziłam się tego. Z Emily nie utrzymuje kontaktu, choć dzwoniła może z pięć razy, tak samo Sophie. Z tego co słyszałam jest szczęśliwa z Oliverem. Co z Mattem? Nie odzywamy się do siebie, staram się o nim nie myśleć ale to bardzo trudne. Został tylko tydzień do premiery mojego pierwszego albumu, trzynaście niesamowitych piosenek.
Rano w domu Rose przygotowywała śniadanie, a Chris oczywiście spał. Do granatowego kubka nalałam sobie kawy, dosypałam cukru i zaprawiłam mleczkiem.
- Ciągle pracujesz, może wyskoczysz z nami do twojej mamy i Toma?
- Nie, nie mogę. A kiedy jedziecie?
- Właściwie to już powinniśmy być w drodze, w końcu jest piątek a potem będę korki.
- No tak, cały Chris. Pozdrówcie ją ode mnie.
- Jasne, ale następnym razem musisz z nami jechać.
Zachwycałam się pięknym zapachem kawy, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Wstałam od stołu i ruszyłam w stronę wejścia. Poprawiłam włosy, bo przecież nigdy nie wiadomo kto może przyjść. Otworzyłam ciężkie dębowe drzwi i moim oczom ukazała się znajoma mi postać.
- No Witaam. – Przywitała mnie Sof, przeciągając wyraz.
- Hej, co cię sprowadza? – Zaśmiałam się.
- No wiesz, mam interes. – Spojrzała mi prosto w oczy.
- Okej, chodź na górę.
Sophie przywitała się z Rose i obie popędziłyśmy na piętro. Nie wiedziałam do końca o co może jej chodzić. Usiadłyśmy na łóżku i z niecierpliwością czekałam na informacje od przyjaciółki.
- Wiem jaka teraz jesteś zajęta, ale idziemy dzisiaj na imprezę i nie masz wyboru idziesz z nami!
- W sumie mogę iść, konferencje mam dopiero o czternastej.
- I to chciałam usłyszeć, jak się umawiamy?
- Hmm…wiesz bym mogła po ciebie przyjechać, ale chce się napić. – Zaśmiałam się. – Może spotkajmy się na miejscu pod klubem?
- Mi pasuje, przyjdzie jeszcze Liam i Mike.
- Liam? Wszystko między wami już gra?
- Tak, chyba tak. Często przychodzi do Mikiego.
- To fajnie że się tak dogadują. – Posłałam ciepły uśmiech przyjaciółce.
Rozmawiałyśmy niecałą godzinę, Sophie zebrała się i poszła na jakąś próbę. Zostałam sama w domu, nie miałam żadnych planów po za wywiadem przez skype z Los Angeles. Zaczynał się dopiero za trzy godziny więc ubrałam się i postanowiłam że pojadę do supermarketu. Usiadłam za kierownicą i rzuciłam torebkę na siedzenie z boku. Założyłam czarne okulary od Wafarer i ruszyłam w drogę. Tesco było jakieś pięć kilometrów oddalone od domu. Zauważyłam wolne miejsce i zaparkowałam auto. Odpięłam wózek i ruszyłam przez drzwi wejściowe. Krążyłam wśród półek i wrzucałam potrzebne rzeczy. Przechodziłam obok pieczywa, kiedy zauważyłam znajomą twarz. Chciałam się wycofać i przejść niezauważalnie jednak mi się to nie udało.
- Vicky? Hej. – Zaczepił mnie Matt.
- Cześć. – Odpowiedziałam krótko, a z jego twarzy zniknął uśmiech.
- Dawno się nie widzieliśmy…wszystko u ciebie gra?
- Tak, jest okej. Przepraszam ale się śpieszę. – Posłałam sztuczny uśmiech i odeszłam od bruneta. Zdziwiło mnie to że przyszedł sam a nie ze swoją dziewczyną. Na samą myśl o niej mnie mdliło. Szybko zapłaciłam za rzeczy i wróciłam do domu, całą drogę myśląc o Mattim. Myślałam że może mi przeszło ale jednak nie. Rozpakowałam zakupy i włączyłam laptopa. Twitter – strona której ostatnio spędzam najwięcej czasu. Odpowiedziałam na kilka pytań i czekałam z niecierpliwością kiedy zadzwonią z wywiadem. Chciałam już mieć to za sobą. Po dziesięciu minutach doczekałam się, w końcu zadzwonili. Mężczyzna który przeprowadzał wywiad był bardzo ciekawy mojego życia prywatnego. Nie chciałam zdradzać dużo, to było moje życie, które chciałam zostawić tylko dla siebie.
Minęło kilka godzin, wzięłam prysznic i układałam włosy. Zrobiłam makijaż i po dwudziestej założyłam sukienkę z materiału. Buty na obcasie w czarnym kolorze i marynarkę. Stylizacja była cała ciemna, uwielbiałam się tak ubierać. Klub był na drugim końcu miasta więc wsiadłam do taksówki, która mnie tam zawiozła. Były tłumy, jednak weszłam bez problemu. Chwilę się rozejrzałam i zobaczyłam Sophie przy stoliku.
- Hej skarbie. – Przywitała mnie.
- No hej, sama tak siedzisz?
- Tak, chłopaki poszli z jakimiś laskami tańczyć. Jak wywiad?
- Dobrze, wcześniej byłam w sklepie, spotkałam Matta… - Głos mi się uwiesił, kiedy zobaczyłam kto właśnie zajmuje pusty stolik.
- Coś mówił? Vicky? – Nic do mnie nie docierało, byłam zakłopotana. Na moich oczach Suze całowała bruneta. Z moich oczu popłynęła łza. – Chodźmy do łazienki. – Zaproponowała przyjaciółka.
- Tak na nią narzekał a teraz z nią przychodzi. – Krzyknęłam w toalecie.
- Uspokój się, oni się nie kochają. Długo nie będę razem.
- To niby dlaczego z nią jest? Co? – Wyszłam z łazienki i udałam się na zewnątrz, przyjaciółka za mną. Oparłam się o mury klubu i wyciągnęłam z torebki paczkę papierosów. – Przepraszam, ale nie mogę przestać o nim myśleć. Za bardzo mi na nim zależy.
- Wiem, rozumiem. – Przytuliła mnie. – Zaraz, od kiedy ty zaczęłaś palić? – Zdziwiła się.
- Dwa tygodnie…wiem co zaraz powiesz, ale to ostatni raz.
- Dobra ale ja też chcę. – Zaśmiała się.
Obie zapaliłyśmy papierosa, zaciągnęłam się i emocje zeszły na bok. Troszeczkę mnie to uspokoiło.
Wróciłyśmy do klubu i przywitałam się z chłopakami ich laleczkami. Pełno tapety i cycate, nic pięknego. Jakoś widok Mikiego z inną nic na mnie nie robił, w myślach się bardzo ucieszyłam. Siedziałam popijając drinka i nagle zaczepił mnie nie znajomy. Przysiadł się i ze mną flirtował, miał na imię Owen. Cały wieczór tańczyłam z nim i ogólnie świetnie się bawiłam. Tańczyłam z Owenem, jednak on chciał się przewietrzyć. Nie miałam nic przeciwko, razem wyszliśmy z klubu. Przyparł mnie do muru i zaczął się do mnie dobierać.
- Co ty robisz? Puść mnie! – Krzyknęłam.
- Zamknij się! – Odpowiedział wściekły.
Próbowałam wyrwać się z jego uścisku, był strasznie silny. To było kilka chwil, ujrzałam Matta a potem Owena kiedy leżał na ziemi. Z moich oczu wypływały łzy, nie byłam w stanie się uspokoić.
- Chodź, zabiorę cię do domu. – Usłyszałam od bruneta i poszłam za nim.

Myślę że wam się spodoba :)
Przypominam że z anonima możecie normalnie komentować :)
Ps. Dzięki że czytacie moje wypociny ;D
Pozdrawiam Bel El ;>

niedziela, 25 sierpnia 2013

Opowiadnie ,,Vicky Cook'' Rozdział 35


                           ,,Vicky Cook”
Rozdział   35

Było po osiemnastej, chodziłam z kąta w kąt. W domu byłam sama, czekałam na Matta. W czasie trzy minutowej przerwy w podpisywaniu autografów napisałam do Matta, aby przyszedł do mnie do domu przed dziewiętnastą. Odpisał tylko krótkie: Okej.
Usłyszałam dzwonek do drzwi, chwilkę odczekałam żeby nie było że na niego koczuje. Poprawiłam  włosy i otworzyłam drzwi.
- Wejdź. – Powitałam bruneta i razem skierowaliśmy się do salonu. – Chcesz coś do picia?
- Nie, ja tylko na chwilę. Musimy sobie coś wyjaśnić. Nie powinienem ciebie całować, ani wtedy ani jeszcze wcześniej. Jeśli namieszałem ci w głowie to przepraszam.
- Taak, masz racje. To nie powinno się wydarzyć. – Posłałam mu sztuczny uśmieszek.
- Cieszę się że się zgadzamy. Ale jednak nie żałuje że wtedy ze mną pojechałaś.
- Jasne, w końcu byłam ci to winna. – Odpowiedziałam krótko i zapadła krępująca cisza. Podniosłam wzrok do góry i ujrzałam jego oczy. Były niesamowite, chciałam mu powiedzieć że nie chce się z nim przyjaźnić, że te pocałunki miały dla mnie wielkie znaczenie. Jednak co to by zmieniło? On nie chciał niczego więcej, nic nie mogłam zrobić. Więc zostało tylko udawanie że wszystko jest okej.
- Ja… ja już muszę uciekać, jestem umówiony. Trzymaj się. – Powiedział, jakby nie to miał na myśli, chciałam aby został. Lecz tylko się uśmiechnęłam i wyszedł. – Aaaaaaa!!. – Krzyknęłam po dwóch minutach, mając pewność że już odjechał. Czułam się strasznie, on ma mnie gdzieś. Nie sądziłam, że to się tak potoczy. Było mi smutno, ale w końcu sama do tego doprowadziłam. I winić mogłam tylko siebie, a nie innych.

W nocy nie mogłam spać, cały czas myślałam o Mattim. Zwlekłam się z łóżka i wzięłam letni prysznic, przebrałam się w rurki i luźną bluzkę z rękawami trzy czwarte. Zaścieliłam łóżko fioletową narzutą. Było po dziewiątej, za godzinę miałam się uczyć jeździć. Trochę się denerwowałam, nigdy wcześniej nie prowadziłam samochodu. Wypiłam kawę i przegryzłam rogalika. Wyświetlacz w telefonie wskazywał godzinę dziewiątą czterdzieści. Nałożyłam czarną skórzaną kurtkę oraz converse, a telefon włożyłam do torebki. Pod domem czekałam na mojego nauczyciela. Usłyszałam dźwięk telefonu, zajrzałam do torebki i wyjęłam smartfona.
,,Ciesz się sławą puki możesz’’.    
                                                                   X
Zamurowało mnie, wiadomość przyszła od strzeżonego numeru. Nie wiedziałam o co chodzi, w dodatku ten podpis. No cóż, po chwili podjechał samochód z literką ,,L’’. Postanowiłam że nie będę się przejmować, w końcu prawdopodobnie ktoś sobie robił żarty. Wsiadłam do mercedesa, na miejscu kierowcy i słuchałam uważnie co mówi kobieta która usiadła z boku. Spojrzałam w lusterka, zapięłam pas i przekręciłam kluczyk. Samochód ruszył, a ja byłam zadowolona z siebie że mi się to udało. Przez cały czas kierowałam się wskazówkami instruktorki.
- Na początek pojeździmy między uliczkami, a jak ci dobrze pójdzie jutro wyjedziemy na ulice.
Jazda trwała bardzo krótko, po dwóch godzinach byłam już pod studiem nagraniowym. Weszłam do środka i udałam się do odpowiedniego pomieszczenia.
- Dzień dobry. – Przywitałam się.
- Dobrze że jesteś, musimy zacząć coś nagrywać. Chce aby album wyszedł za jakieś trzy tygodnie. A dokładniej dziesiątego maja.
- To już pewna data?
- Tak, powoli będę wszystko załatwiał. Wiesz album a po albumie musi być trasa.
- Zaraz, jaka trasa?
- Koncertowa, myślałem że jesteś na to przygotowana.
- Tak, ale… - Przerwał mi.
- Nie ma żadnego ale, sądziłem że wiesz na co się godzisz.
- Oczywiście…mam tu kilka piosenek. Myślę że się nadadzą. – Posłałam ciepły uśmiech.
- I tak ma być cały czas. – Zaśmiał się.
Zaczęliśmy pracę nad albumem. To ciężka praca, o wiele trudniejsza niż się spodziewałam. Na album mieliśmy już dwie nagrane piosenki i dziesięć na papierze. Wystarczyło je nagrać i napisać jedną. Pisanie było moją pasją, jednak ostatnio nic mi nie wychodziło.
- Na mnie już czas, jeśli chcesz możesz jeszcze zostać, tylko góra godzinę.
- Jasne, o której mam być jutro?
- Myślę że o tej samej porze co dzisiaj.
Menadżer wyszedł po siedemnastej, postanowiłam że sama zostanę i popracuję. Wzięłam kawałek kartki do ręki i zaczęłam pisać, jednak to nie miało sensu. Nic nie wychodziło, wszystkie słowa były rozgmatwane i nie pasowały do siebie. – Może jutro się uda. – Powiedziałam sama do siebie, nałożyłam kurtkę i wyszłam z budynku. Wsiadłam do czarnego mercedesa, który miał mnie odwieść do domu. Trafiłam na korki, miasto było zatłoczone. Kiedy staliśmy na światłach spojrzałam w prawą stronę. Zobaczyłam Emily i Olivera. Jednak ten widok o dziwo mi nie przeszkadzał. Naprzeciwko nich siedziała inna para, to na ich widok serce zaczęło mi bić coraz szybciej, a skronie zaczęły pulsować. Oczy napełniły się żalem i smutkiem. Myślałam że nikt mnie nie zauważy, myliłam się. Suze odwróciła się w moją stronę i zaczęła się głupkowato uśmiechać. Próbowałam nie zwracać na nią uwagi, jednak po chwili złapała Olivera za kark i zaczęła go całować. Ten jednak po chwili się oderwał, a samochód odjechał. Nie mogłam uwierzyć że oni są znowu ze sobą. Byłam już pod domem, w środku było ciemno, trzasnęłam drzwiami i pobiegłam do swojego pokoju. Na łóżku leżało czerwone pudełko, a na wieczku karteczka.
,,Biedna…to na złamane serduszko. Pamiętasz jak ci kiedyś pomagały?’’
                                                                                                                                         X
Otworzyłam pudełko, w środku była paczka papierosów ,,LD’’. Spojrzałam na nie z pięć razy. Było od ,,X’’ tego samego który wysłał mi sms-a przed jazdą. Moje myśli nie zajmowały się tym jak ten ,,prezent’’ się tu znalazł, tylko czy zapalić. Zeszłam na dół, odpakowałam paczkę i zapaliłam. Poczułam ulgę, dawno nie sięgałam po papierosy. Zaciągnęłam się po raz drugi i poczułam kolejną ulgę czułam jak wiele emocji ze mnie wypływa. Przewietrzyłam pomieszczenie i usunęłam wszelkie oznaki tytoniu.

Kolejny rozdział, dzięki za tyle komentarzy i wyswietleń :)
Pozdrawiam Bel El ;>

czwartek, 22 sierpnia 2013

Opowiadanie ,,Vicky Cook'' Rozdział 34


                                 ,,Vicky Cook”
Rozdział   34

Przed studiem było sporo ludzi, z samochodu nie wysiadłam sama. Założyłam ciemne okulary i wysiadłam z pomocą ochroniarza. Wszyscy piszczeli jakby zobaczyli nie wiadomo co lub kogo. Przeprowadził mnie przez długi korytarz do jednej z garderoby.
- Miło cię znowu widzieć Vicky. – Przywitała mnie Pati.
- Ciebie również, nie sądziłam że znowu cię spotkam. – Posłałam jej ciepły uśmiech.
- Teraz będziemy się widzieć częściej, cieszę się że w końcu będę stylizowała normalna osobę.
- Normalną? – Zaśmiałam się.
- Nie jesteś wybredna, jesteś miła uprzejma i cię uwielbiam. – Odpowiedziała całkiem poważnie.
- Dziękuję, w co mam być dzisiaj ubrana?
- Krótka spódniczka ze sztruksu, brązowa koszula. Do tego ciemne botki i oczywiście gruby pasek. W tym programie jest za dużo kolorów, musisz się jakoś wyróżniać i będziesz w bardziej stonowanych kolorach. Zaś jutro założysz coś jaskrawego. Może być?
- Jasne, super. Tylko powiedz mi co jest jutro? Nikt mi nic nie mówił.
- Spotkasz się z fanami w centrum handlowym. Wiesz, rozdasz autografy, porobisz sobie zdjęcia. Przyjadę do ciebie o jedenastej i cię wystylizuję, makijaż, włosy i ubrania. O trzynastej masz być już na miejscu, jakieś cztery godziny siedzenia i pisania.
- Robyn miał racje, teraz się zacznie. – Zaśmiałam się.
Po kilku godzinach byłam już gotowa, za dziesięć minut miałam udzielić wywiadu. Strasznie się denerwowałam, usiadłam na kanapie za kulisami. Przyczepili mi wszystkie kabelki i czekałam kiedy zacznie się reklama i będę mogła wejść na środek.
- Na miejsca! – Krzykną reżyser, wstałam i usiadłam naprzeciwko prowadzącej.
- Spokojnie, nie denerwuj się. – Posłała mi ciepły uśmiech. – Witamy po przerwie, dzisiaj gościmy Vicky Cook…- Zaczęła mówić, i zaczęła zadawać mi pytania za pytaniem, starałam się na wszystkie odpowiedzieć ze spokojem i szczerze. – Kiedy fani mogą kupić twój pierwszy album?
- Myślę że nie będą musieli długo czekać. Właśnie nad nim pracuję i myślę że będzie niesamowity.
- Poznaliśmy cię trochę lepiej, lecz z życia prywatnego kompletnie nic nie wiemy. W sieci ostatnio pojawiły się ciekawe zdjęcia, na jednym przytulasz się z jednym chłopakiem, a na drugim robisz to samo z drugim. Czy możemy się spodziewać małego romansu?
- Absolutnie nie, jak na razie jestem bez partnera. A ci panowie to moi przyjaciele. – Zaśmiałam się.
- Niedawno skończyłaś dziewiętnaście lat, wiemy że planujesz wydać album co dalej?
- Właściwie to ja sama nie wiem co będzie dalej, staram się żyć z dnia na dzień i nie patrzeć daleko w przyszłość. Mam kilka planów, lecz kiedy mi się uda to wtedy zdradzę co miałam na myśli.
- Nasz wywiad niestety powoli się kończy, mogłabym z tobą rozmawiać godzinami. Chciałabyś coś jeszcze dodać na koniec?
- Tak, chciałabym podziękować wszystkim którzy mnie wspierają i trzymają za mnie kciuki. To niesamowite uczucie robić to co się kocha i jeszcze mieć wielkie wsparcie ze strony fanów i rodziny.
- Dziękujemy Vicky i przypominam, że jutro o 13 można się z nią spotkać w centrum handlowym. Zapraszamy.
Wywiad się skończył, a ja byłam bardzo zadowolona. Zeszłam z pola widzenia kamer i weszłam do garderoby. Przebrałam się w moje ubrania i zdjęłam biżuterie.
- Świetnie ci poszło. – Pochwalił mnie menadżer.
- Dziękuje, czemu mi pan nie powiedział o jutrzejszym spotkaniu z fanami?
- Chciałem powiedzieć ci dopiero po wywiadzie, ale widzę że Pati już ci wszystko wyjaśniła.
- No tak, już wiem. W poniedziałek o której mam próbną jazdę?
- O dziesiątej, potem przyjedziesz do studnia nagraniowego, musimy zająć się albumem.
Robyn wyszedł, a ja założyłam bluzę z kapturem, którą wyciągnęłam z mojej torby. Udałam się do wyjścia, samochód czekał, a obok niego stało kilka dziewczyn. Przeszłam obok nich i podpisałam swoje zdjęcia. Jednak ochroniarz kazał już wsiadać. Zrobiłam co powiedział i odjechaliśmy.
- Nie możesz za każdym im ulegać. – Zaśmiał się mężczyzna.
- To dopiero drugi raz, kiedy dałam autograf. Po za tym to jest bardzo miłe.
- Jutro rozdasz ich tysiące, aż cię ręka zaboli. – Zaśmiał się.
W domu było ciemno, nikogo jak zwykle nie było. Niby mieszkałam z Chrisem i jego dziewczyną lecz prawie ich nie widywałam. Było przed północą, nasypałam płatków do miski i zalałam zimnym mlekiem. Przebrałam się w piżamę i poszłam do pokoju spać, byłam padnięta.

- Kto to do cholery?! – Usłyszałam głos Chrisa, przewróciłam się na drugi bok i uświadomiłam sobie, że miała przyjść Pati. Spojrzałam na zegarek który dawno przekraczał godzinę jedenastą. Zerwałam się z łóżka i pobiegłam na dół.
- Przepraszam, były korki. – Przywitała mnie stawiając kuferek w przedpokoju. – A ty widzę że się przed chwilą obudziłaś?
- No tak, jakoś tak wyszło.
- Mamy mało czasu, musisz wymyć włosy. Mogę rozstawić się w salonie?
- Jasne, to zaraz wracam.
Udałam się pod prysznic. Wykąpałam się i umyłam głowę. Kiedy wyszłam założyłam bieliznę i szlafrok. Pati miała dwa duże kuferki, jedną torbę i dwa stroje zawieszone w pokrowcach.
- Sporo tego masz. – Wskazałam na porozstawiane rzeczy.
- Nie może niczego zabraknąć, a że nie wiem co masz w swojej szafie to zabrałam wszystko. Siadaj, wysuszę ci włosy i je ułożę.
- Równie dobrze mogłabym to robić sama.
- Tak wiem. – Zaśmiała się. – Tylko że wszyscy zwracają uwagę na detale, a ty musisz wyglądać perfekcyjnie. Tak sobie myślałam że mogłabyś trochę zmienić kolor włosów.
- A masz jakiś na myśli?
- Właśnie nie, ale to już zależy od ciebie. Jeśli oczywiście chcesz.
- Nie zastanawiałam się nad tym, ale pomyślę.
Byłam ubrana w oliwkową sukienkę oraz czarne szpilki. Do tego dodatki, rozpuszczone włosy i czarna marynarka. Weszłam tylnym wejściem, w centrum było strasznie głośno. Zaniemówiłam, kiedy zobaczyłam tłum ludzi. Było ich z kilka tysięcy. To było coś. Ochroniarz zaprowadził mnie do stolika, na którym stała butelka wody i był mikrofon.
- Wystarczy, że powiesz kilka słów na początek, będą do ciebie podchodzić i tylko podpisuj kartki. Będę stał obok cały czas. – Szepnął do mnie mężczyzna.
- Dziękuje wszystkim zgromadzonym, nie spodziewałam się że może być was aż tyle. To jest niesamowite. – Kilka słów i podchodzili po kolei. Większość ludzi chciało sobie zrobić zdjęcie, niektórym się to udało. A niektórych pogonił ochroniarz. Podszedł do mnie chłopak w skórzanej kurtce od razu przypomniał mi się Matt, przecież miałam się z nim spotkać. A ja nic nie odpisałam, byłam zbytnio zajęta. Zrobiłam z chłopakiem zdjęcie i odszedł. Ręce mi się telepały, na sama myśl o brunecie. Tęskniłam za nim, ale cholernie się bałam co powie.

Ten rozdział miałam już wcześniej napisany, więc dodaje go w ten sam dzień co wcześniejszy. Mam nadzieję że teraz sie rozkręci i nie będzie już tak nudno.
Z boku macie ankiete, na którą głosujcie :)
Dzieki za tyle wyświetleń i za tyle miłych komentarzy.
Nie musicie miec konta aby komentować, z anonima tez można bez problemu :)
Pozdrawiam Bel El ;>