niedziela, 4 sierpnia 2013

Opowiadanie ,,Just Dance'' Rozdział 3



Just Dance
Z Perspektywy Carly.
Nie wierzyłam własnym oczom, to był Louis, zamurowało mnie. Chłopak najwidoczniej także był zaskoczony spotkaniem. Wychodząc wtedy z klubu nic mu nie powiedziałam, znałam tylko jego imię.
- Co za spotkanie, czemu tak wtedy wybiegłaś? Szukałem cię, ale wyparowałaś.
- Przepraszam, przyjaciółka chciała wracać i nie zdążyłam się pożegnać.
- Mam nadzieje że teraz mi nie uciekniesz. – Zaśmiał się.
- W sumie to nie mam nic do roboty, ale jeżeli już to wieczorem w tym samym klubie.
- Jasne, dziesiąta? Aha, podasz mi jeszcze swój numer?
Zgodziłam się na późną godzinę i wymieniłam się numerami telefonu z brunetem. Kierowałam się w stronę domu, zaprowadziłam rower i weszłam do mieszkania. W środku nikogo nie było, po chwili jednak rozległ się dzwonek do drzwi. Otworzyłam, a moim oczom ukazała się znajoma twarz.
- Jak było na warsztatach? – Spytała rozpromieniona i weszła do środka.
- W porządku, ale co ważniejsze po zajęciach spotkałam Luisa. – Uśmiechnęłam się i zaczęłam przygotowywać coś do jedzenia.
- Tego Louisa? Z klubu? Ale jak?
- Tak właśnie tego, jak już mówiłam wychodziłam i mnie zaczepił. Jestem z nim dzisiaj umówiona na dziesiątą w klubie. Więc musisz mi pomóc, rodzice mnie w życiu nie puszczą.
- To nocujesz u mnie, wyjechali do babci więc jestem sama. Zbieraj manatki i idziemy.
- Dzięki, właśnie na to liczyłam. – Zaśmiałam się i ucałowałam przyjaciółkę.

Z perspektywy Louisa:
Nie mogę w to uwierzyć, że ją spotkałem. Carly to świetna dziewczyna, mimo tego że jej dobrze nie znam. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem w stronę domu. Mimo że nie byłem na dzisiejszych warsztatach jutro będę punktualnie. Wjechałem na podjazd willi i zastanawiałem się nad wymówką na dzisiejszy wieczór. Moi rodzice chcą abym był grzecznym chłopcem i nie gdzie się nie szlajał. Nawet nie widzą o tych warsztatach, w końcu w ich oczach mam zostać prawnikiem i przejąć firmę po ojcu.
- No w końcu, czekam na ciebie już pół godziny, gdzieś ty był? – Przywitała mnie Trish.
- Musiałem coś załatwić, wiesz gdzie moi rodzice? – Spytałem i od razu ruszyłem w stronę gabinetu ojca, jednak nigdzie go nie było.
- Z tego co wiem mają wrócić wieczorem. – Odpowiedziała po pięciu minutach.
- Dzięki za informacje, a tak w ogóle to po co przyjechałaś. Chyba nie byliśmy umówieni?
- No tak, ale chciałam się z tobą zobaczyć. – Przykleiła się do mnie i wystarczyła chwila by nasze usta się zetknęły. Oderwałem się i udałem się w stronę kuchni, gdzie czekał na mnie obiad.

Z perspektywy Carly.

Dotarłyśmy do domu przyjaciółki. Wszystko co potrzebne zabrałam ze sobą, zadzwoniłam do mamy i poinformowałam ją o nocowaniu u Ros. Zgodziła się bez wahania, lecz gdyby wiedziała że nasze nocowanie nie będzie dokładnie takie jak ona sobie wyobraża, siedziałabym teraz w domu. Praktycznie nic nie wiedziałam o nowo poznanym chłopaku, miał na imię Louis i dobrze tańczył. To wszystko, lecz strasznie mi się spodobał. Do wyjścia było mnóstwo czasu, więc postanowiłyśmy że pójdziemy na spacer. Wyszłyśmy z domu i ruszyłyśmy w stronę parku, szłyśmy rozmawiając.
- Ciekawe ile on ma lat?
- Nie wiem, nie zastanawiałam się nawet nad tym. A jak tam z Maxem?
- Jak tam z Maxem…- Przedrzeźniała mnie. – A jak ma być? Odwołał spotkanie i mamy się zobaczyć w środę. A zresztą ma dziewczynę, a ja będę tylko o nim sobie śnić. Nie mam u niego najmniejszych szans. A tak w ogóle to kiedy macie próbę?
- Miała być jakoś jutro, muszę właśnie do niego zadzwonić. Za dwa tygodnie przecież pierwszy etap.
                                     *-------6 godzin później----------*
Obie byłyśmy gotowe i wyglądałyśmy ślicznie, ostatni raz przejrzałam się w lustrze i poprawiłam kreacje. Wyszłyśmy z domu i ruszyłyśmy w stronę klubu. Było to dość blisko więc nie zamawiałyśmy taksówki. W klubie pracował znajomy przyjaciółki, który bez problemu nas wpuścił. W końcu nie byłyśmy pełnoletnie. W środku był straszny tłum, usiadłyśmy przy barze i zamówiłyśmy napoje.
- Może nie przyjdzie?- Spytała Rose.
- Nawet tak nie mów, po co by się umawiał?

Z perspektywy Louisa.
Było już po dziesiątej, a ja dopiero wyruszyłem z domu. Na moje szczęście Trish wróciła wcześniej i nie wie dokąd jadę, bo gdyby się dowiedziała że byłem  w klubie bez niej ostro by się wkurzyła. Sam nie wiem dlaczego z nią jeszcze jestem. To co nas kiedyś łączyło już dawno wygasło. Podjechałem pod klub i zaparkowałem w miarę niewidocznym miejscu. Do środka dostałem się bez problemu, zacząłem się rozglądać za Carly. I jest, siedziała przy barze lecz chyba nie jest sama. Podszedłem bliżej i złapałem za talie dziewczyny.
- Przepraszam, że tak późno ale korki. – Uśmiechnąłem się do dziewczyny.
- Nic się nie stało, ja też niedawno przyszłam. To jest Rose, przyjaciółka. – Jej piękne oczy spojrzały na mnie. Przedstawiła mi koleżankę, która po chwili się ulotniła. – Zatańczymy?
Akurat leciała moja ulubiona piosenka, tańczyliśmy jakbyśmy znali się nie wiadomo ile. Nagle na parkiecie zrobiło się strasznie dużo miejsca, ludzie się rozsunęli i byliśmy jedyną parą która tańczyła. Jej ruchy przyprawiały mnie o dreszcze, wyglądała wspaniale. Po skończonej piosence, wszyscy zaczęli bić brawa, a my mieliśmy niezłą zabawę. Usiedliśmy przy stoliku i zamówiłem coś do picia, dla mnie sok, a dla partnerki drinka.
- Ile ty masz lat, że możesz zamawiać alkohol. – Spytała chichocząc.
- Osiemnaście, a ty pewnie rok młodsza?
- Skąd wiedziałeś?
- Nie ważne. – Zaśmiałem się i zmoczyłem wargi w soku.

Z perspektywy Carly.
Louis był niesamowity, dowiedziałam się nowych interesujących rzeczy na jego temat. Siedzieliśmy w klubie i dobrze się bawiliśmy, jednak było już po drugiej. A on zaproponował że mnie podwiezie. Ros poszła do domu wcześniej, nie chciała nam przeszkadzać w ,,randce’’. Wyszliśmy z klubu i ruszyliśmy w stronę parkingu.
- To twój samochód? – Spytałam zdziwiona, ponieważ wyglądał na bardzo drogi.
- Tak, a coś nie tak?
- Nie nie, wszystko ok. – Posłałam delikatny uśmiech i wsiadłam do auta. Po siedmiu minutach byliśmy na miejscu, to było strasznie blisko.
- No to jesteśmy, zobaczymy się jeszcze?
- Z chęcią, ale nie wiem czy jutro dam radę. Mam warsztaty a potem próbę.
- Jakie warsztaty? W tym budynku co dzisiaj przed nim stałaś?
- No tak, a co?
- Też tam chodzę, dzisiaj zaczęliśmy, sorki wczoraj. Ale nie zdążyłem. – Zaśmiał się.
- To widzimy się na warsztatach. – Pocałowałam chłopaka w policzek i wysiadłam z samochodu, udałam się do mieszkania Ros. Oczywiście musiałam jej o wszystkim opowiedzieć.

Troszeczkę krótki ale mam nadzieje że chociaż ciekawy :)
Pozdrawiam Bel El ;>

1 komentarz:

  1. Świetne :P Czekam na to co będzie dalej :P dziennikarka327.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy pozytywny komentarz to mnie motywuje do pisania ;)
Za każdy zostawiony komentarz postaram się odwdzięczyć.
Jeżeli blog ci się spodobał zaobserwuj :)
Pozdrawiam Bel El ;>