sobota, 12 października 2013

Opowiadanie ,,Vkicy Cook'' Rozdział 57




                                      ,,Vicky Cook”
Rozdział   57

Byłam zachwycona tym spotkaniem, było ono nie zwykłe i całkiem inne od wcześniejszych. Co mi się spodobało. Nie było tych okropnych krzyków i z niektórymi mogłam normalnie rozmawiać. To było coś, właśnie spędzenie miłego dnia w towarzystwie osób, które nie wiedzą co powiedzieć, kiedy do ciebie podchodzą. Urocze.
- Vicky, kończymy. – Jeden z ochroniarzy podszedł do mnie i chciał mnie odciągnąć od fanów. Było mi trochę przykro i głupio że większość nie dostała autografu, lub nie porozmawiałam z nimi. Jednak mój czas się kończył i musiałam zakończyć spotkanie. Było po szesnastej, pojechałam do centrum razem z Pati, aby kupić kilka rzeczy do mojej garderoby. Trochę się cieszyłam, bo mogłam z nią porozmawiać o Liamie. Jednak miałam też co do tego pomysły uprzedzenia, bo nie chciało mi się błąkać po sklepach. Weszłyśmy do pierwszego, w New Look było strasznie dużo przecen. Co ułatwiało nam zakupy.
- Co myślisz o tej? – Moja stylistka była zachwycona tym spotkaniem. Nie dziwię się, jest dziewczyną, lubi chodzić na zakupy. Jednak nie robiła tego w czasie wolnym, tylko w pracy. Każdy by tak chciał, pracować i robić to co uwielbia.
- Jest świetna, jednak trudno będzie dobrać do niej dodatki.
- Tak, ale coś na to poradzę. – Zaśmiała się. – Jak ci się układa z Mattem? – Spytała nagle.
- Świetnie, chyba świetnie. – Uśmiechnęłam się. – Raz jest gorzej, a raz niesamowicie. Nigdy nie czułam czegoś takiego.
- Wyglądasz na szczęśliwą, to widać.
- Mam nadzieje. – Zaśmiałam się. – A jak między tobą, a Liamem?
- Jest uroczy, cieszę się że go spotkałam. Dzisiaj na przykład idziemy na kolacje.
- No to chyba nie powinnyśmy szukać czegoś tylko dla mnie. Musisz wyglądać świetnie.
- W zasadzie to już mam wybrany strój, ale dzięki. – Skończyłyśmy rozmowy o facetach i zajęłyśmy się pracą, jeżeli można to tak nazwać. Potem była trzygodzinna promocja albumu, a do domu wróciłam strasznie zmęczona. Bałam się trochę, że każdy dzień będzie tak wyglądał. Praca, dom i na tym koniec.
- Matt! Jesteś? – Krzyknęłam, jak tylko przekroczyłam próg domu. – Obejrzymy coś? Chce spędzić trochę czasu z tobą, chyba że nie chcesz. Matt! – Chłopak nie odzywał się, jednak ktoś w domu musiał być, bo był cały oświetlony. Zdjęłam buty i powoli weszłam na górę. Było już po jedenastej, więc może tak po prostu zasnął.

- Bum! – Na to słowo podskoczyłam przestraszona, nie lubiłam takich niespodzianek.
- Przestraszyłeś mnie. Nigdy więcej się tak nie skradaj. – Byłam troszeczkę zła, ale zadowolona że jeszcze nie śpi. Nic nie odpowiedział, tylko wziął mnie za rękę i zaprowadził na taras. Pięknie rozgwieżdżone niebo, światełka i kolacja. Wszystko było tak pięknie urządzone, nie mogłam się napatrzeć. Usiedliśmy przy zastawionym stoliku i rozmawialiśmy. Serce mi waliło jak na pierwszym spotkaniu. Nie mogłam się na niego napatrzeć. Jednak był jakiś taki inny, niż wcześniej.
- Mam nadzieje że jutro przyjdziesz, chce cię mieć przy sobie.
- Oczywiście że tak, będę cię wspierał. Jutro, pojutrze, zawsze. Możesz na mnie liczyć.
- Dziękuje. Mówiłam ci że cię Kocham?
- No nie wiem, możesz powtórzyć. – Zaśmiał się.
Podeszłam bliżej bruneta, usiadłam na jego kolanach i wypowiedziałam te słowa może z dziesięć razy. Tak aby usłyszał i zrozumiał co naprawdę do niego czuję. Kiedy położyliśmy się do łóżka było może po pierwszej w nocy. Wtuliliśmy się do siebie i złączyliśmy ręce, tak aby żadne z nas nie uciekło przypadkiem w nocy. Kolejny nudny dzień? Nie ten będzie niezwykły, dzisiaj będzie mój pierwszy prawdziwy koncert. Na pewno nie zapomnę tego dnia do końca życia. To będzie coś niesamowitego, coś wspaniałego. Z samego rana chodziłam jak w zegarku, denerwowałam się. Strasznie! Na szczęście w tym dniu miały być przy mnie wszystkie bliskie mi osoby. Rodzice, przyjaciele, brat, a co najważniejsze chłopak. Prawie cały dzień zleciał w mgnieniu oka. Byłam już po wywiadzie i po próbie dźwiękowej na którą przyszło sporo osób. Czekałam już w garderobie, razem z Emily i Sophie.
- Jeszcze tylko dwie godziny, strasznie się boje. Jeśli coś pójdzie nie tak?
- Spokojnie, wszystko jest tak jak należy. Tylko nie możesz się tak denerwować, wyluzuj.
- Łatwo wam mówić, to nie wy zrobicie z siebie idiotki jak coś pójdzie nie tak.
- Spokojnie tak? – Emily próbowała do mnie dotrzeć, jednak nic nie pomagało. Z minuty na minutę moje ręce coraz bardziej się telepały. Jednocześnie bałam się jak nie wiem i nie mogłam się doczekać.
Włosy miałam spięte w luźnego koka. Miałam na sobie moje ulubione beżowe szpilki na platformie, miałam miętową sukienkę, miałam kilka delikatnej biżuterii. Idealnie? Nie to nie to słowo. Co chwilę ktoś przychodził, życzył mi powodzenia i szedł na widownie. Zbliżała się godzina, w której miałam stanąć na scenie i zaśpiewać. Jednak jedna osoba, na której mi najbardziej zależy…zawiodła mnie.
- Jeszcze dziesięć minut, przyjdzie. – Sof przytuliła się do mnie i razem z Emily poszły zająć swoje miejsca. Powoli i ja musiałam wyjść z tego pomieszczenia.
- Vicky?! – Usłyszałam głos zza pleców. - Chciałam ci życzyć powodzenia. – Do garderoby weszła Elena, przyjaciółka Matta. Jego samego nie było, a jego przyjaciele mnie wspierali. Co się do cholery dzieje?! Co jest?!
- Dziękuje, że jesteś. Widziałaś Matta?
- Nie, wiesz co ja już pójdę. W końcu zaraz wychodzisz. – Jej twarz była jakaś nieobecna, była chyba zaskoczona tym pytaniem. Chciała już wyjść, ale nie dam się tak łatwo zbyć.
- Wiesz coś. Proszę powiedz mi.
- Matt jest w Nowym Yorku…pojechał się ścigać, pewnie będziesz na niego zła. Nie dziwię się, jednak to jest zbyt skomplikowane. Uwierz mi.
- Dlaczego mi nic nie powiedział? Nie zadzwonił? Wczoraj mówił co innego, obiecał.
- Wiem, że to może dziwnie zabrzmieć, ale to nie jest chłopak dla ciebie. Wiem co wcześniej mówiłam, ale się myliłam. Matt jest bardzo tajemniczy, jednak nie wiem czy kiedy poznasz wszystkie jego sekrety będziesz potrafiła z nim dalej być. Przykro mi że ja ci to mówię, ale nie mogę pozwolić żebyś żyła w takiej niepewności. Przepraszam, jeżeli coś powiedziałam nie tak. Teraz wybacz ale pójdę już.
To co usłyszałam zamurował mnie, nie wiedziałam co powiedzieć. Byłam pewna że on mnie Kocha, że jest ze mną szczery. Jednak myliłam się, nie zależało mu na mnie. Skoro nie raczył się mnie poinformować o tym wyjeździe to nie wiem czy jest sens dalej to ciągnąć. Poprawiłam makijaż i poszłam na scenę. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w łóżku, faktycznie ten dzień będzie niezapomniany.
Było świetnie, dopóki nie zeszłam ze sceny. Odpłynęłam, zaczęłam płakać i od razu ochrona zawiozła mnie do domu. Przekroczyłam próg drzwi i jak nigdy wpadłam w szał. Zaczęłam krzyczeć i wyładowywać złość na naczyniach.
- Nienawidzę go, zachował się jak dziecko. Jest nieodpowiedzialny. – Zdenerwowana rzuciłam kolejnym kieliszkiem.
- Vicky! Spokój! Uspokój się! – Przyjaciółki próbowały mi jakoś pomóc, jednak to na nic. Na koniec mojej awantury rozcięłam sobie rękę. Usiadłam na podłodze i płakałam, jednak teraz ciszej i o wiele spokojniej. – Zabandażuję ci to. – Sophie sięgnęła po apteczkę i opatrzyła ranę.
- Co mam teraz zrobić? Przecież ja go Kocham, nie chce bez niego być. Jednak nie mogę też uwierzyć w to że wybrał wyścigi, a nie mnie. To trudne.
Kolejne dni jakoś mijały, wykonywałam moją pracę. Matt nie wracał, nie odzywał się. Nie wiedziałam co się dzieje, o jakich sekretach mówiła Elena. Na szczęście była już sobota i mogłam w spokoju o tym pomyśleć i odpocząć. Skończyłam jeść śniadanie i usłyszałam dzwonek do drzwi. Serce zaczęło mi bić jak oszalałe, nie wiedziałam kogo mogę się spodziewać. Może to on? Podeszłam bliżej wejścia i otworzyłam wielkie dębowe drzwi. W nich stał brunet, blady jak ściana. Oczy miał zapuchnięte, tak jakby od płaczu. Czy on płakał? Jeśli tak dlaczego?

Dodałam gifa ^^ Lepiej? Czy dodawać bez?
Wybaczcie że akcja jest coraz szybciej, ale chyba trochę by było nudno gdybym każdy rozdział dodawała, a w nim to samo. Więc jest troszkę przyśpieszone o kilka dni :)
Kolejny za 10 komentarzy :)
Ps. Zapraszam na odpowiedzenia na pytania w ankiecie :)
Pozdrawiam :)

12 komentarzy:

  1. wow ten rozdział jest genialny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie lubię takich zakończeń, bo trzeba czekać na następny rozdział :) A ja nie wiem czy wytrzymam :) rozowytyranozaur.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny ;3 Czekam z niecierpliwością na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. super, bardzo mi się ten rozdział podobał :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajny rozdział :) Z niecierpliwością czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. wow czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. My God! Kocham! *-* Nie wiem jak mam to wyrazić, ale naprawdę, twój blog mnie fascynuje i to opowiadanie *-*. Dziewczyno masz niesamowity talent, tak dalej. Przeczytałam każdy rozdział, i mogę powiedzieć, że jest to jedno z najlepszych opowiadań jakie dotąd czytałam.
    Pozdrawiam Justyna B.

    OdpowiedzUsuń
  8. O JEJKUUUUUUUUUUUU!! Tak,tak,tak,dodawaj z gifami. W ogóle świetny jest ten rozdział. aaa, zakochałam się! *-*

    http://modaprzemijastylpozostajex3.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Ooo z gifami o wiele lepiej ;)
    Ten rozdział jest super! Nie wiem czemu, ale jakoś tak wzruszył mnie ;oo
    Kocham tego bloga ♥♥
    http://addiction-and-friendship.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. podoba mi się jak piszesz :D

    OdpowiedzUsuń
  11. fantastyczne ten rozdział, te opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Cedek, cedek, cedek!!!! Bo zaraz wyjdę z siebie i stanę obok!!!!!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy pozytywny komentarz to mnie motywuje do pisania ;)
Za każdy zostawiony komentarz postaram się odwdzięczyć.
Jeżeli blog ci się spodobał zaobserwuj :)
Pozdrawiam Bel El ;>