niedziela, 6 października 2013

Opowiadanie ,,Vicky Cook'' Rozdział 54



                                      ,,Vicky Cook”
Rozdział   54

- Jesteś bezpieczna, on już cię skrzywdzi. – Usłyszałam głos.
- Przytul mnie. – Odezwałam się po chwili i poczułam ciepło drugiego ciała. Prosto z domu Alexa, Matt zabrał mnie do mojego mieszkania, od razu rzuciłam się na łóżko i skuliłam jak małe dziecko. Byłam roztrzęsiona tą całą sytuacją. Leżeliśmy razem, kiedy nagle przypomniało mi się o zdjęciach, które pokazał mi prześladowca. Jednak nie chciałam teraz się z nim kłócić.
Obudziłam się w tej samej pozycji co zasnęłam, jednak zamiast Matta obok mnie leżała Emily.
- Hej skarbie. – Przywitała mnie.
- Hej, co ty tutaj robisz? – Spytałam zdziwiona.
- Twój chłopak pojechał do siebie do domu, a ja go zmieniłam. – Zaśmiała się. – Dobrze że nic ci nie jest, tak w ogóle to powinnam cię przeprosić.
- Za co? – Zdziwiłam się wyznaniem przyjaciółki.
- Bo spotykałam się z Alexem od czasu do czasu i między jego wizytami zniknęły mi nasze zdjęcia. Następnego dnia odnalazły się więc nic ci nie powiedziałam. Teraz kiedy zniknęłaś, on zniknął z pracy. Coś mnie tchnęło i zaczęłam go śledzić, pomogło. Kiedy podjechałam pod dom usłyszałam strzał. Wtedy wezwałam policje i okazało się trafnie.
- To w takim razie powinnam ci być wdzięczna, a nie zła. – Uśmiechnęłam się.
- No wiesz. – Zaśmiała się.
- Pamiętasz że jutro jest impreza dla Sophie?
- Myślałam że nie będziesz chciała iść i przełożymy.
- Nie! – Krzyknęłam. – Mam nadzieje że niczego nie odwołałaś.
- No jeszcze nie. Na pewno mam niczego nie odwoływać? Bo może bo to przełożyć.
- Na pewno, Sophie będzie miała swoje przyjęcie niespodziankę.
Wstałam z łóżka, ogarnęłam się i ubrałam w czerwone rurki i koszulę w kratę. Zrobiłam koka i lekki makijaż. Dalej w mojej głowie były wydarzenia z wczoraj, jednak musiałam wziąć się w garść i żyć dalej. Kiedy wyszłam z łazienki przypomniało mi się co tak naprawdę jest dzisiaj za dzień. To właśnie dzisiaj jest premiera mojego albumu. Dziwne że Robyn jeszcze nie zadzwonił. Chciałam pojechać do sklepu i kupić jeden egzemplarz, to było dla mnie bardzo ważne. Wyszłyśmy z mieszkania i pojechałyśmy do centrum handlowego, na szczęście same bez osiłków. Kupiłyśmy coś do jedzenia i najważniejsze album. Po drodze wstąpiłyśmy do klubu, aby dopilnować imprezy dla Sophie. Musze powiedzieć że wszystko było zapięte na ostatni guzik. Wreszcie po czternastej dotarłyśmy do przyjaciółki.
- Hej, jak się czujesz? – Przywitała mnie radośnie.
- Bywało gorzej. – Zaśmiałam się. – Sama jesteś?
- Tak i nie. Rodzice wyjechali na weekend i zostałam z braciszkiem.
- No to super, wpraszamy się. – Odezwała się Emily.
Przez cały czas siedziałyśmy w salonie, śmiałyśmy się i bawiłyśmy jak za dawnych czasów. Muzyka grała, wino się lało i było bardzo miło. Po dwóch godzinach we trójkę, dołączył do nas Mike razem z Liamem. Chłopaki przynieśli alkohol i przekąski. Dowiedziałam się że mój przyjaciel spotyka się z Pati. - Wiedziałam, byłam wręcz pewna. – Zaśmiałam się.
- Oj przestań, to nic nie znaczy. – Wtrącił się Mike. – Spotkali się kilka razy co nie?
- No dokładnie, znamy się bardzo krótko a ty już coś wymyślasz. – Liam był zdecydowanie zły, że poruszyłam ten temat. – Może ty Sophie powiesz nam o swoim wybranku.
- Ja?! – Zdziwiła się. – Teraz to ty coś wymyślasz. – Widać że się speszyła. – Pójdę otworzyć.
Myślałam że to tylko wymówka aby zmienić temat, ale nie ktoś naprawdę przyszedł. To był Matt, nie sądziłam że przyjedzie. Wcześniej pisałam mu że jestem u Sophie, ale oni z Mikiem nie przepadają za sobą więc chyba było jasne co zrobi. Jednak się myliłam, może to i dobrze. Strasznie się za nim stęskniłam mimo że widziałam go wczoraj. Brunet wszedł do salonu, przywitał się ze wszystkimi, nawet z moim byłym. Na koniec zostawił mnie, podszedł do mnie i dał mi na przywitanie namiętnego buziaka. – O tak, tego mi brakowało. – Pomyślałam i zrobiłam miejsce mojemu wybrankowi, po czym usiadłam mu na kolanach i mocno się do niego przytuliłam.
- Ej, ej ludzie patrzą. – Zaśmiał się Liam.
- Niech patrzą. – Odezwałam się.
- Dobra, skoro wszyscy się tu zbieramy to może zadzwonię po Oliwera, też chce się do kogoś przytulić. – Emily wyciągnęła telefon i wybrała numer. Kiedy skończyła rozmawiać była zadowolona, co mogło oznaczać jedno. Oliwer przyjedzie. Nie minęła godzina, kiedy w progu salonu stał brunet w którym kiedyś byłam zakochana po uszy. Dawno go nie widziałam, zdecydowanie się zmienił. Podszedł i się przywitał, lecz chyba najtrudniej było mu podejść do mnie i do Matta. Był trochę speszony, ale jakoś dał radę. Z minuty na minutę atmosfera coraz bardziej się rozluźniała, prawdopodobnie ze względu na dużą ilość alkoholu. W tamtym momencie ani razu nie pomyślałam o wydarzeniach związanych z ,,X’’. To był zdecydowanie koniec. U Sof siedzieliśmy do pierwszej w nocy. Wszyscy się już rozchodzili więc my także wyszliśmy, jednak wybraliśmy się na spacer. Chcieliśmy pobyć trochę sami i nacieszyć się swoim towarzystwem. Ciemne niebo, a na nim pełno małych światełek. Szliśmy wtuleni w siebie całą drogę. Po niecałych dwudziestu minutach byliśmy już na miejscu. Matt wcześniej przywiózł do mnie kilka swoich rzeczy aby mnie ,,pilnować’’. Co było nie potrzebne, ale jednak się cieszyłam że będzie przy mnie. Chciałam pójść do łazienki i wziąć prysznic, jednak brunet złapał mnie za rękę i namiętnie pocałował.
<Klik> (Piosenka dla nastroju )
- Kocham Cię. – Szepnął mi do ucha.
Postanowiłam mu to jakoś wynagrodzić, w końcu był przy mnie. Co sprawiało że czuje się bezpieczna, a kiedy go nie było tęskniłam jak za nikim innym. Pierwszy raz chłopak był dla mnie tak ważny, co sprawiało że czuje motylki w brzuchu. Pocałowałam go delikatnie i między pocałunkami rozpinałam guziki w jego koszuli. Z jego mimiki można było wyczytać że jest zdziwiony, a jednocześnie zadowolony z rozwoju wydarzeń. Zgasił światło na korytarzu i wziął mnie na ręce. Delikatnie położył na łóżku i całował. W całym mieszkaniu nie paliło się ani jedno światło, jednak cały romantyczny efekt można było zawdzięczać pełni księżyca. Światło delikatnie wkradało się do pokoju. Po kilku minutach leżeliśmy w samej bieliźnie. Brunet zaczął delikatnie całować moją szyje, co sprawiało że byłam w siódmym niebie. Trwało to chwilę, po chwili zdjęliśmy resztę naszych ubrań i po raz pierwszy leżeliśmy przed sobą nadzy. Przez cały czas brunet składał namiętne pocałunki na moim ciele.  Dziesięć minut później było po wszystkim, wtuliłam się w tors bruneta i oboje po długo oczekiwanej nocy zasnęliśmy.
Obudziły mnie delikatne muśnięcia w szyję, a dookoła roznosił się piękny zapach świeżo zaparzonej kawy. Otworzyłam oczy i przede mną stał brunet, z tacą.
- Wyspałaś się? – Spytał siadając obok mnie.
- Tak. – Uśmiechnęłam się i pocałowałam chłopaka. – Dziękuję.
- To tylko śniadanie. – Zaśmiał się.
- Oj wiesz za co. – Zaczęłam konsumować śniadanie.
- Tom dzwonił i kazał ci przekazać że mieszkanie już jest gotowe, możesz się wprowadzać.
- To świetnie, może zaraz się zacznę pakować.
- Pomogę ci. – Powiedział zdecydowanie.
- Bym zapomniała, wiesz że Chris już nie będzie tam mieszkał? Mają zamieszkać razem z Rose, a to oznacza że będę sama. Wiesz taki duży dom, nie może się marnować. I może byś tak…?
- Hmm…no nie wiem. – Zaśmiał się. – Pomyślę.
- Proszę. – Zrobiłam minę szczeniaczka.
- Nie przekonujesz mnie. – Uśmiechnął się zadziornie, wtedy odłożyłam na bok śniadanie i pocałowałam bruneta. – Myślę że teraz trafiłaś.
- To zamieszkasz ze mną?
- Jeżeli cię to uszczęśliwi to tak. – Uśmiechnął się.

Dziękuje za wszystkie komentarze :)
W tym rozdziale myślę że ten ostatni skrawek jest długo wyczekiwany, prawda? :D
Ps. Wybaczcie ale nie umiem pisać tych scen :D
Pozdrawiam :)



7 komentarzy:

Dziękuje za każdy pozytywny komentarz to mnie motywuje do pisania ;)
Za każdy zostawiony komentarz postaram się odwdzięczyć.
Jeżeli blog ci się spodobał zaobserwuj :)
Pozdrawiam Bel El ;>