środa, 23 października 2013

Opowiadanie ,,Vicky Cook'' Rozdział 62


                                         ,,Vicky Cook”
Rozdział   62

                                                                             ****
Siedziałam zdenerwowana i czekałam aż prowadzący w końcu zacznie zadawać pytania. Ale nie on wolał zwlekać i śmiać się razem z publicznością. Wszystko leciało na żywo, jakieś pięćset ludzi na widowni i my na wielkiej czarnej kanapie. Prowadzący i prowadząca, było ich dwoje. Mogłam się przygotować, jakoś oswoić z tym że będę tu siedzieć, ale nie dowiedziałam się trzy godziny przed.
- No dobrze. – Mężczyzna próbował opanować swój śmiech i w końcu zaczął. – Już za dwa tygodnie, piątego czerwca zaczynasz trasę. Dzisiaj mamy siedemnasty więc to za…
- Nie trudź się. To zbyt trudne, jak na ciebie. – Kobieta zachichotała i pogładziła ręką krawat staruszka. – To jak podekscytowana?
- Oczywiście, to jest coś na co czekałam bardzo długo. Nie mogę się doczekać, mam nadzieje że to będzie wielkie wydarzenie.
- Jednak taka trasa wymaga poświęceń, rozstanie z rodziną, przyjaciółmi czy też chłopakiem prawda?
- Niestety, nie mogą ze mną jechać. – Zaśmiałam się. – To moja praca, więc myślę że to szanują.
- Skoro jesteśmy przy twoich bliskich to może powiesz nam jak układa ci się z twoim ukochanym?
- Miewamy zloty i upadki, jak w każdym związku. – Nie za bardzo wiedziałam co mam powiedzieć, przecież media wiedzą wszystko, no chyba wszystko. Jednak na pewno nie będę im opowiadać szczegółów. To była chyba najdziwniejszy wywiad, cały czas się śmieli i dziwnie uśmiechali. Ludzie po czterdziestce, więc nie ma się co dziwić. Starałam się odpowiadać najlepiej jak mogłam, tak aby nie palnąć głupoty i zachować się dość przyzwoicie. Pod koniec wywiadu zaśpiewałam wesołą piosenkę, oczywiście bo przecież tutaj wszyscy musieli być zadowoleni. Jednak ja nie byłam.
- Świetnie ci poszło. – Usłyszałam głos Patie, który od razu postawił mnie na nogi. Była jedyną osobą w tym pomieszczeniu, która mnie nie drażniła.
- Mam nadzieje, mogę już jechać? Nie wytrzymam ani minuty dłużej w tym towarzystwie.
- Chyba tak, tylko musisz jeszcze coś zrobić. Przebierz się w soje ubrania.
No tak, musiałam, ale tak mi się nie chciało. Weszłam do garderoby i czym prędzej zrzuciłam to co miałam na sobie i założyłam ciuchy w których przyjechałam. Zwykła bluza, leginsy i trampki. Marzyłam aby jak najszybciej znaleźć się w domu, bez tych denerwujących prowadzących. Na szczęście po drodze do mojej posiadłości, wstąpiłam po frytki i hamburgera. Lubiłam to ,,śmieciowe’’ żarcie, zresztą na pewno nie tylko ja. W końcu przekroczyłam próg mojego salonu, od razu rzuciłam się na kanapę, włączyłam telewizor i zaczęłam konsumować przepyszne jedzenie. Mój odpoczynek nie trwał długo, gdyż usłyszałam dzwonek do drzwi. – Kurwa. – Przeklęłam pod nosem, ale postanowiłam że nie będę otwierać. W końcu ktoś sobie pójdzie.
- Wiem że tam jesteś. – Między pukaniem, tajemnicza osoba odezwała się. No cóż stało się musiałam podejść i łaskawie otworzyć te drzwi. Poprawiłam włosy i przekręciłam kluczem w zamku. Nie wiedziałam co mam robić, śmiać się? Płakać? Uciekać? Przede mną stała SUZE.
- Miło cię widzieć. – Uśmiechnęła się i wparowała do środka jak do siebie.
- Nie pomyliłaś się? Wchodzisz jak do siebie, chyba się zagalopowałaś. – Próbowałam ją jakoś zatrzymać, ale zanim się obejrzałam ona siedziała na mojej kanapie. I teraz pytanie jak mogłam do tego dopuścić? Żeby ona tutaj tak po prostu siedziała. Żałosna.
- Dobra, skończ. Chciałam coś wyjaśnić.
- Masz pięć minut, nie mam czasu.
- Hahaha – Zaśmiała się ironicznie. – Właśnie widzę, opychanie się frytkami i oglądanie telewizji. No ale dobra niech ci będzie. Chciałam cię tylko poinformować że tak łatwo się nie poddam. Będę o niego walczyć i czy ci się to podoba czy nie.
- Super, tylko nie wiem czy Matt będzie zainteresowany. – Udawałam że jest mi to obojętne.
- Już ja o to zadbam aby był. Przecież ty nic takiego nie masz, nic go przy tobie nie trzyma. Pewnie nic nawet o nim nie wiesz.
- Wystarczy, możesz już wyjść.
- Jak chcesz, ale pamiętaj. – Podała mi ten swój uśmieszek numer 234 i wyszła. Nie wiedziałam co mam myśleć o tej sytuacji ale jednego byłam pewna, nie znałam go tak dobrze jak powinnam. Co mnie martwiło. – Aaaa. – Wydarłam się na cały dom i ruszyłam do swojego poprzedniego zajęcia.
Z powrotem rozłożyłam się na kanapie i dalej oglądałam filmy. Komedia za komedią aż w końcu było ciemno, wieczór. Zgasiłam wszystkie światła na dole i poszłam pod prysznic, w końcu kiedyś trzeba iść spać. Stałam przed lustrem rozczesując włosy, kiedy światło zaczęło migać. – Co jest? – Szepnęłam pod nosem. Kilka razy pomrugało i kiedy myślałam że już koniec to nagle zgasło. Teraz to miałam stracha. Próbowałam jakoś się opanować, w sypialni miałam świeczki. Lekko otworzyłam drzwi rozglądając się dookoła i szybko przebiegłam przez ciemny korytarz. Złapałam za niebieskie kulki i podpaliłam. Tylko to nie było to samo co światło, takie w żarówce. Stałam i rozglądałam się przez okno po osiedlu, nie tylko u mnie nie było prądu. Z rozmyślań wyrwał mnie hałas. Skrzypienie schodów, ręce zaczęły mi się trząść. Cholernie się bałam, jednak nie byłam aż taka silna jak mi się wydawało. W takich sytuacjach żałowałam że mieszkam sama. Zaczęłam płakać, sama nie wiem czemu. Skrzypienie było coraz bardziej głośne, jak ktoś by wchodził po schodach. To mnie przerażało. Cały czas stałam przy oknie spoglądając na drzwi i płacząc. Byłam na siebie zła że to obejrzałam. W progu zobaczyłam postać, stała z jakimś patykiem w ręku. Zaczęłam krzyczeć, a łzy wypływały jeszcze szybciej.
- Ej, ej, spokojnie. – Nagle usłyszałam znajomy głos. Męski głos.
- Mike? Ty idioto, ja tu zawału dostaje… - Nie zdążyłam dokończyć kiedy chłopak mnie przytulił. Myślałam że mu coś zrobię. Wystraszył mnie, zresztą nie pierwszy raz.
- Chciałem tylko wpaść i zapytać o której jedziemy. – Zaśmiał się.
- Nie mogłeś po prostu zadzwonić?
- Nie, byłem w pobliżu więc wpadłem. Po za tym wiem że nie lubisz siedzieć po ciemku.
- Zaraz, skąd wiedziałeś że nie będzie prądu?
- Wyłączają na każdym osiedlu aby coś wstawić, za jakieś dziesięć minut powinien być.
Pokiwałam głową i poszłam do łazienki, aby się ubrać w końcu dalej byłam w samym ręczniku. Przy byłym chłopaku to trochę niezręczne. Kiedy wróciłam blondyn siedział na moim łóżku i przeglądał coś w swojej komórce.
- To jak o której jedziemy? – Stałam i przyglądałam mu się, po kilku minutach zauważył mnie i od razu zaczął rozmowę.
- Nie wiem, ślub jest o siedemnastej. Więc bądź u mnie o szesnastej, zanim dojedziemy to trochę czasu minie.
- Mówisz masz. – Posłał mi ciepły uśmiech i natychmiast włączyło się światło. Poczułam ulgę, gdyż prąd był rzeczą bez której nie umiałam żyć. Posiedział jeszcze kilka minut i poszedł, a ja ułożyłam się w białej pościeli i zasnęłam.
Biegłam tak szybko, aby tylko zdążyć do sklepu. Musiałam kupić lokówkę, która mi się tak po prostu spaliła. Wpadłam do pierwszego sklepu elektronicznego i popędziłam w alejkę 7. Miałam nadzieje że znajdę tam to czego potrzebuję. Nie myliłam się była, cała czarna w białe kwiatki. Już miałam ją brać kiedy usłyszałam krzyki. Padłam na ziemię, nie wiedziałam co się dzieje. Cholernie się bałam, zresztą jak zwykle.

- Zamykaj! Już! – Męski głos darł się na cały budynek. Chwilę później usłyszałam trzy strzały i krzyki ludzi.
– On ich zabił? – Szepnęłam sama do siebie. Siedziałam skulona obok półek, gdy nagle podszedł do mnie mężczyzna ubrany na czarno z pistoletem w ręku. Z oka wypłynęła mi łza, nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Ten człowiek wyglądał przerażająco, wziął mnie za rękę i prowadził do mężczyzny o kasztanowych włosach. Był przystojny, oczy miał zielone a uśmiech idealny. Jednak był fałszywy. Wyciągnął broń i nacisnął spust…
- Aaaa. – Zerwałam się z łóżka, na szczęście to był tylko sen. Próbowałam dalej zasnąć jednak to nic nie dawało. Powędrowałam do kuchni, wypiłam mocną kawę i zjadłam rogalika. Na zegarku widniała godzina ósma. Nie wiedziałam za bardzo co mam ze sobą zrobić, na szykowanie do ślubu było zdecydowanie za wcześnie. Wzięłam laptopa i zaczęłam sprawdzać wiadomości na twitterze, których było pełno. W końcu nie było mnie z kilka dni.

Mam nadzieje że ten jest ciekawszy ;)
Pozdrawiam ^^

13 komentarzy:

  1. Super rozdział ! :) Fajny gif ^^
    Zapraszam :
    unnormall.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne opowiadanie , najbardziej podobają mi sie 2 momenty: kiedy to zgasło światło na całym osiedlu i usłyszała skrzypienie schodów ,i jej sen , czekam na nastepny rozdział :) http://aslongasyouarefightthewinner.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam . Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział sam w sobie jest bardzo ciekawy, cały czas trzyma w napięciu. Masz naprawdę talent do pisania :)
    http://wez-olowek-i-narysuj-formule-1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. jak zwykle świetny, nie mogę doczekać się kolejnego. ;3 w między czasie zapraszam do mnie. http://opowiadaniaxxd.blogspot.com/ :D

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny rozdział i do tego te skrzypienie schodów :)
    zapraszam do mnie.
    maly-zycia-element.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak ja nienawidzę takich snów ;x
    Kurcze, myślałam, że to jakiś złodziej był na tych schodach :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Szczerze mówiąc jestem zaskoczony. Naprawdę świetnie się czytało, lubię krótkie opowiadania.
    Żeby nie za bardzo słodzić, to jest kilka błędów (np.: "zloty") :) ale to już nie problem.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie czytałam wszystkich rozdziałów czytałam tylko ten i pierwszy i masz talent w wolnej chwili postaram się nadrobić to czego nie czytałam i czekam na kolejny:) rozdział

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny ! <3 Czekam na kolejny :))
    http://wszyscy-popelniamy-bledy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. niestety to juz 62 rozdział i jestem niezbyt w temacie, ale mimo wszystko uważam, ze masz duży talent do pisania, wykorzystuj go!:)
    OBSERWUJE, licze na rewanz pod adresem:
    sanderusbloguje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Żałuję że nie znalazłam twojego bloga o wiele wcześniej bo widzę że już 62 rozdział a piszesz świetnie! Może w wolnym czasie poczytam wszystkie rozdziały! :)

    Obserwuję i liczę na rewanż <33

    OdpowiedzUsuń
  13. Ale się wystraszyłam! Myślałam że na zawał zejdę! Ale emocje :) Dobrze że to tylko sen ^.^ :P Świetnie piszesz :) http://kolorowozakreceni.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy pozytywny komentarz to mnie motywuje do pisania ;)
Za każdy zostawiony komentarz postaram się odwdzięczyć.
Jeżeli blog ci się spodobał zaobserwuj :)
Pozdrawiam Bel El ;>