sobota, 19 października 2013

Opowiadanie ,,Vicky Cook'' Rozdział 60


                              ,,Vicky Cook”
Rozdział   60


Nie spałam prawie całą noc, to było coś strasznego. Kręciłam się i przekładałam z boku na bok. Nienawidziłam tego. Wstałam o piątej, nie miałam zamiaru dalej się przekręcać. Wypiłam kubek mocnej kawy, założyłam strój do biegania i wyszłam na dwór. W uszy włożyłam malutkie słuchawki od mojego IPoda i pobiegłam przed siebie. Smętna muzyka dobijała mnie jeszcze bardziej, nie poznawałam samej siebie. Rzadko kiedy jestem aż tak przygnębiona. Nie myślę o niczym pozytywnym i w kółko płaczę. Dookoła widziałam pustkę, nie było ludzi. Cisza i spokój, tak jakby wszyscy wyjechali. Jednak to była tylko zbyt wczesna pora. Zmęczona trzasnęłam drzwiami, zdjęłam słuchawki i pobiegłam pod prysznic. Ciepła woda obmywała moje zmęczone ciało. Wyszłam spod strumienia wody, obwinęłam się ręcznikiem i nakładałam odżywkę na mokre włosy. Ubrałam się i w spokoju usiadłam przed laptopem. Miałam sporo czasu, wywiad był dopiero za cztery godziny. Przeglądałam wszystko co się da. Natrafiłam na moje zdjęcia, z dzisiejszego biegania. Muszę przyznać że wyszłam bardzo przyzwoicie, jedyna pozytywna informacja tego dnia. Chodź on się dopiero zaczynał. Zasiedziałam się, było już po czasie. Wbiegłam do studia gdzie miał odbywać się wywiad. Jednak wszyscy patrzeli na mnie z rozbawioną miną. Zadali kilkanaście pytań i tyle mojej pracy. Czy to wszystko nie było zbyt proste? To nie była ciężka praca, to sprawiało mi przyjemność.
- Zaczekaj. – Kiedy wchodziłam do mojego auta, ktoś mnie zaczepił.
- O co chodzi? – Zanim zdążyłam się obrócić, zadałam pytanie. To żaden natręt, tylko Mike. – O to ty.
- No właśnie ja, krzyczę cały czas. O czym tak rozmyślasz?
- Nie ważne. Tak po prostu. Coś się stało?
- A co musiało się stać? Chce żebyś poszła ze mną na imprezę Sophie mówiła…- No tak, zawsze musi się skarżyć. Kiedy byliśmy razem też to tak mniej więcej wyglądało.
- Nic mi nie jest, jasne? – Znowu to samo, denerwowałam się z braku powodów. Przecież on chciał ze mną iść na imprezę, a ja się wydzieram.
- Dobra, skoro nie to nie. Było tak od razu. Na razie. – Blondyn powoli się oddalał, jednak przez tą chwilę się uspokoiłam.
- Przepraszam, ostatnio nie jestem w nastroju. – Podbiegłam do chłopaka i powiedziałam co miałam na myśli.
- Rozumiem, ale następnym razem uważaj, bo ktoś może ci nie wybaczyć. – Zaśmiał się. – Adres wyślę ci sms-em, mam nadzieje że przyjdziesz i odpoczniesz.
Pożegnałam się i odjechała, sama nie wiedziałam czy mam iść czy nie. Po drodze wstąpiłam do KFC po frytki i coś do picia. Rano biegałam więc należy mi się coś od życia. Kiedy wjechałam na podjazd, ktoś czekał pod moimi drzwiami.
- Emily? Co ty tu robisz? – Dziewczyna była smutna, a z oczu wypływały jej łzy.
- Mogę wejść? – Głos jej drżał, była przestraszona i rozdrażniona. Szybko weszłyśmy do środka, usiadłyśmy w salonie. Pierwsze co zrobiłam to wyciągnęłam butelkę alkoholu z pułki raz dwie szklanki. Przyjaciółka chwyciła butelkę i nalała.
- Co się stało? – Byłam zmartwiona jej zachowaniem, przeważnie to ona była najrozsądniejsza z naszej trójki. No dobra czasami.
- Pokłóciłam się z Oliverem. Wkurza mnie, wszystko musi być tak jak on chce.
- Tak bywa, nie każdy związek jest idealny.
- Ale myślałam że będzie, właśnie ten. Idealny związek, mimo że to twój były. – Rozmawiałyśmy popijając alkohol, bez niego było by bardziej trudniej.
- Też tak kiedyś myślałam, Oliver był dla mnie wszystkim. Jednak nie był mi pisany. Teraz tak myślę o Mattim, kiedy go nie ma wariuje.
- Tak to prawda, jesteś całkiem inna. I nie mówię tylko o tych kilku dniach kiedy wyjechał, kiedy się pojawił stałaś się taka, hmm….nie wiem jak to określić. – Zaśmiała się. – Widać że ty go kochasz, a on ciebie. To jest naprawdę słodkie.
- Dziękuje że tak uważasz. To wiele dla mnie znaczy, że go akceptujesz.
- Wiem, dlatego ja też się cieszę że zaakceptowałaś mój związek z Oliverem, chociaż dla ciebie to na pewno było trudne.
- Oj tak, nawet nie wiesz jak. To uczucie, nie do opisania. Teraz musisz się skupić na tym aby się z nim pogodzić.
- Na pewno nie będę go przepraszać!
Skończyłyśmy rozmawiać, kiedy na zegarku pojawiła się godzina dziewiętnasta. Em strasznie wyglądała, a ja zdecydowałam się iść do klubu. Nie chciała zostać w domu więc uprała się aby pójść ze mną. Butelka była pusta, wypiłam trochę, ale zdecydowanie mniej niż przyjaciółka. Założyłam czarne rajstopy  w serduszka, skórzaną spódnicę, biały koronkowy top oraz czarną ramoneske. Ogarnęłyśmy się trochę i wyszłyśmy. Taksówka była na miejscu po dwudziestej pierwszej. Kiedy weszłyśmy do środka od razu zauważyłam Mikiego. Był lekko zdziwiony widokiem Emily, jednak zaśmiał się i z nami przywitał.
- Nie wiedziałem że byłyście wcześniej w jakimś klubie. – Przysiadłyśmy się do stolika i popijałyśmy drinki. Mike był razem z Lewisem. Dawno go nie widziałam. Trochę się zmienił, jednak dalej uważałam go za totalnego idiotę.
- Bo nie byłyśmy, troszeczkę wypiłyśmy w domu. To źle?
- Nie, nie tak tylko. – Blondyn był speszony, nie wiedziałam czemu. Jednak po chwili zauważyłam jak dwie brunetki idą w naszą stronę. – One się mnie przyczepiły, teraz już koniec imprezy. – Szepnął do mnie, a ja jakoś musiałam pomóc przyjacielowi. Nie były to zwykłe dziewczyny, mnóstwo tapety na twarzy, za ciasne sukienki i piskliwe głosy.
- No hej kochanie, stęskniłeś się za nami? – Jedna z plastików wepchała się między Lewisa, a Mikiego.
- No kochanie, stęskniłeś się? – Próbowałam je jakoś zniechęcić i takim samym piskliwym głosikiem je przedrzeźniałam. Niestety to nic nie pomagało, dalej się do niego pchały. Więc wstałam i usiadłam blondynowi na kolanach. Na początku nie wiedział o co chodzi, jednak po chwili domyślił się i zaczął mnie macać. Oczywiście w celu pozbycia się plastików. Patrzyły na mnie z nienawiścią. Coś pomruczały sobie pod nosem i stwierdziły że muszą iść.
- Dziękuje, jesteś wielka.
- Nie ma za co, wisisz mi drinka. – Zaśmiałam się.
- Czy mi się zdaje czy cycki ci urosły? – Nie zauważyłam że blondyn dalej trzyma dłoń na mojej piersi. Szybko zeszłam z jego kolan i usiadłam z boku.
- Nie, nie zdaje ci się, a teraz przynieś mi coś do picia. – Tak jak chciałam tak zrobił, wypiłam kolejnego i kolejnego. Pomiędzy alkoholem przyjaciel Mikiego przyniósł cztery tabletki z amfetaminą. Żaden z chłopaków nie wiedział o moich problemach z narkotykami. Emily połknęła jedną, Mike, a potem Lewis. Wpatrywałam się w nią dobre pięć minut, jednak zdecydowałam się wziąć. Dawno nie bawiłam się dobrze, a dzisiaj też się tak nie zapowiadała więc chciałam sobie pomóc.

- Ona mnie zabije, miałyśmy ciebie pilnować. – Jeszcze się dobrze nie obudziłam, a już nad moim uchem słyszałam jakieś kazania.
- Co znowu? – Jęknęłam przewracając się na drugi bok.
- Miałyśmy ciebie pilnować, żebyś tego nie brała. Teraz sama ci pozwoliłam i jeszcze ja wzięłam. Jest mi głupio, przepraszam.
- Przestań, w sumie to powinnam ci podziękować. Dawno się tak dobrze nie bawiłam. – Emily patrzyła na mnie jak na idiotkę, która się naćpała.    

- Podziękować? Przesłyszałam się? Przecież wtedy też się tak zaczęło. Nie pamiętasz?
- Wtedy był wtedy, a teraz mamy teraz. Nic się nie stanie jak raz na jakiś czas sięgnę po amfe.
- Gadasz jak potłuczona, jednak muszę przyznać że było super.
- Pamiętasz coś? – Zdziwiłam się tym, przecież Em ledwo stała wczoraj na nogach.
- Nie. – Zaśmiała się. – Myślałaś kiedyś nad swoją przyszłością?
- A co to za pytanie? – Byłam troszkę zdziwiona rozumowaniem przyjaciółki, najpierw rozmawiamy o narkotykach, a teraz wyjeżdża mi z daleką jak świat widział przyszłością.
- Nie jesteśmy już tacy młodzi. Więc powinniśmy trochę o tym pomyśleć. Wiesz ustatkować się.
- Ej, ej na to to chyba za wcześnie. Nie mam trzydziestu lat.
- No tak, ale jednak nie chce brać ślubu i zaczynać tego wszystkiego kiedy będę już po trzydziestce, mam zamiar to wszystko zrobić przed. – Z jej twarzy nie schodził uśmiech. Była taka hmmm… podniecona jak o tym mówiła. Co mnie bawiło. Nasze śmiechy przerwał mój telefon, zaczął wibrować na półce i prawie co spadł. Na ekranie pojawił się nieznany numer, a w moim brzuchu poczułam ścisk. Czy to on? Nie mogłam dłużej się zastanawiać, tylko odebrałam.
- Halo. – Powiedziałam niepewnie, a Emily wyszła z pokoju.
- To ja, możesz rozmawiać?
- Matt? – W moim głosie można było usłyszeć szczęście i strach jednocześnie. – Mogę, dlaczego się nie odzywałeś? Kiedy wracasz? – Moim pytaniom nie było końca, ale w końcu przestałam mówić i czekałam na odpowiedź bruneta.
- Nie mogłem, przepraszam. Już nie długo, zobaczysz szybko minie.
- Załatwiłeś już to co miałeś załatwić?
- Jestem w połowie. Nie mogę dłużej rozmawiać. Chciałem tylko usłyszeć twój głos, cholernie tęsknie.
- Ja też, nawet nie wiesz jak bardzo.
- Tylko kilka dni i znowu będzie jak dawniej. Kocham Cię.
Nie zdążyłam mu odpowiedzieć, szybko się rozłączył. Jednak za kilka dni, już nie mogłam się doczekać. Tylko problem polegał w tym że nie wiedziałam ile to może znaczyć. Trzy czy dwadzieścia? No właśnie. Jednak za niecałe trzy tygodnie zaczynam trasę, wtedy też będę taka nieszczęśliwa? Przecież nie będę cały czas w Londynie w domu, tylko będę jeździć po świecie. Nie będzie przy mnie Matta, on zostanie tu. Na samą tą myśl mnie mdliło.

Wow, to już 60 rozdział, strasznie szybko to zleciało :)
Mam nadzieje  że ten rozdział jest o wiele ciekawszy niż poprzedni.
Pozdrawiam :)

17 komentarzy:

  1. świetnie piszesz :D
    + zapraszam do komentowania i obserwowania http://dolriess.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciesze sie ze wkoncu dlugie i ciekawe opowiadanie . ;*
    Swietne ! Obserwuje ; 3
    http://kissmeifyouwant.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny ;33 Czekam na kolejny ! ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. Super ! ^^ Również czekam na kolejny :)
    Obserwuję ( i liczę na rewanżyk xd
    Zapraszam :
    unnormall.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Każdy rozdział jest ciekawy. :3 cieszę się,że tak szybko dodałaś go. I czekam na następny. Zapraszam również do mnie. http://opowiadaniaxxd.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kolejny świetny rozdział *__* czekam na więcej i zapraszam do mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzieje się, dzieje ;) Trafiłam tu niedawno, ale tak mnie wciągnęło Twoje opo, że zaglądam co pięć minut, czy nie dodałaś kolejnej części ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem tutaj 1 raz , ale juz przeczytałam 3 rozdziały , bo mnie wciągneło , bardzo ciekawie piszesz , czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow! Świetnie piszesz, strasznie mnie wciągnęłaś. Czekam na klejny rozdział :)

    Obserwacja z obserwację? Ja już zaczęłam :)

    http://mima-diy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Boże świetnie piszesz wszystko zrozumiałam co w moim przypadku jest dziwne xd Ale co tam :)
    Jestem ty pierwszy raz i chyba przeczytam poprzednie żeby bardziej to zrozumieć więc biorę się do roboty :)

    http://doityourselfpl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny Blog <3

    zapraszam do mnie :
    dayskosteckiej.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Super rozdział ;**
    Fajnie, że tak szybko dodałaś i dobrze że długi *-*
    http://addiction-and-friendship.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Mamusiu, jak długo mnie tu nie było jak i na bloggerze... :/
    Super rozdział, trochę dziwnie się czytało po takiej przerwie, ale jak super :)
    mlwdragon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Gdzie są akapity? Kiedy zaczynasz pisać rozdział - od akapitu, kiedy zaczynasz nową myśl bohatera - również od akapitu. Rozumiesz?
    Zauważyłam, że brakuje wielu przecinków. Nie wiem czy zapomniałaś, ale przed ''że'' się stawia przecinek, a u ciebie go nie było kilka razy.
    Do tego źle zapisujesz dialogi. Poprawnie zapisany dialog wygląda tak:

    - Hej - przywitałam się ponurym głosem z rodziną, która siedziała przy stole i jadła śniadanie. Obrzydzało mnie jedzenie. Same kalorie i nic więcej.
    - Witaj, kochanie - uśmiechnęła się do mnie promiennie mama. - Zjesz coś?
    - Nie.

    Mam nadzieję, że zauważyłaś różnicę między tym zapisem, a twoim i poprawisz swoje błędy.
    Usuń pierwszą i ostatnią ankietę. To ty decydujesz czy ktoś zerwie, a nie czytelnicy. To twoje opowiadanie, nie ich.
    Ostatnia ankieta jest bezsensowna. To jest opowiadanie, a nie blog o byle gunwie.
    Tu ma być czysto, schludnie i na temat.
    Ja mam tak, że wchodząc na bloga patrzę najpierw na wygląd. Spodoba mi się - zostaję, nie spodoba - wychodzę.
    Gdybym nie musiała ci komentować to na pewno bym wyszła od razu. Nie podobają mi się takie szablony. Teraz można sobie zamówić naprawdę ładny szablon np na. wyimaginowana-grafika.blogspot.com/ Polecam tą szabloniarnie :)
    To chyba tyle...
    the--end-of-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zanim zaczniesz komentować i krytykować kogoś, najpierw spójrz na siebie. Sama źle dialog zapisałaś.
      Usuń ankietę? Sorry, ale to jest jej wybór czy ta ankieta jest, czy nie, więc jej nie rozkazuj.
      "Gdybym nie musiała ci komentować to na pewno bym wyszła od razu. " Nikt Ci komentować nie kazał. Komentuje ten kto chce. Nie chcesz, to nie komentujesz. Nie ma czegoś takiego, że "musisz".
      Szablon? To, że Tobie się nie podoba, nie świadczy o tym, że ona ma zmienić szablon! Może jej się taki podoba i nie chce go zmieniać? A może czeka, bo już złożyła zamówienie na np. Zaczarowanych Szablonach? Nie wiesz tego. A zazwyczaj gdy się czegoś nie wie, to się nie wypowiada zawile (i niepoprawnie, jak w Twoim przypadku) na ten temat.
      Jak coś Ci się nie podoba, to w prawym górnym rogu znajduje się taki ładny krzyżyk. Klikasz na niego i więcej nie wchodzisz. Proste.
      Następnym razem, zanim coś skomentujesz, zastanów się, czy warto, bo ktoś bardziej w tym obeznany może Cię zjechać tak, że się nie pozbierasz.

      Usuń
  16. Świetne !!! <3
    Wygląd bloga też mi się podoba ;)
    Zapraszam:
    http://anamarafashion.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy pozytywny komentarz to mnie motywuje do pisania ;)
Za każdy zostawiony komentarz postaram się odwdzięczyć.
Jeżeli blog ci się spodobał zaobserwuj :)
Pozdrawiam Bel El ;>