czwartek, 24 października 2013

Opowiadanie ,,Vicky Cook'' Rozdział 63



                               ,,Vicky Cook”
Rozdział   63
                                                                             ****
Byliśmy już pod kościołem, przed którym stało mnóstwo gości. Wszyscy ubrani w eleganckie ciuchy. Budynek był przepięknie ozdobiony, tylko nie było pary młodej. Jednak po chwili wszyscy wchodzili do środka, razem z Mikiem poszliśmy w ich ślad. Siedzieliśmy w ławkach i czekaliśmy aż zacznie się uroczystość. Z minuty na minutę wszyscy co raz bardziej nie wiedzieli co się dzieje.
- Może się rozmyślili? – Blondyn mówił całkiem poważnie, w sumie to kto wie. Mogli zmienić decyzje w każdej chwili.
- Możliwe, ale lepiej żeby nie. Mam ochotę się upić.
- No w sumie ja też, tylko problem w tym że jestem swoim samochodem. – Zaśmiał się. – Jak nie wyjdzie nam na weselu to pojedziemy do jakiegoś klubu, ze mną nie zginiesz.
- Wierze. – Posłałam mu ciepły uśmiech. Czekaliśmy jeszcze z dwie minuty aż w końcu wszyscy powstali, pan młody stał przed ołtarzem i czekał na wybrankę. To działo się tak szybko, że nawet nie wiedziałam kiedy on tam wszedł. Wszystkie oczy raptownie obróciły się na drzwi wejściowe. Zaniemówiłam Kate wyglądała, jak nie ona. Piękna biała suknia, długi welon. Włosy idealnie ułożone, po prostu codo. Przeszła pod sam ołtarz i ceremonia się zaczęła.
                                                                           ****
Pierwszy toast, pierwszy taniec i w końcu przeszliśmy do konsumowania weselnego jedzenia. Siedziałam koło Mikiego, z Emily i Oliverem i innymi przyjaciółmi bruneta. Dokładnie osiem osób przy jednym stoliku. Towarzystwo było bardzo dopasowane, w końcu wszystkich znałam. Było już może po dwudziestej, wybrałam się do łazienki. Stałam przed lustrem i poprawiałam makijaż. Sukienka była w pastelowym różu, a na górze wykonana z czarnej koronki. Oczywiście czarne szpilki na platformie, włosy lekko pofalowane delikatnie spadały na plecy.
- I tak pięknie wyglądasz. - Do pomieszczenia wpadła Emily, miała na sobie granatową sukienkę oraz białe szpilki. Była podejrzanie zadowolona.
- Tak tak, co się tak cieszysz?
- Nic, po prostu…wiedziałaś że tam na górze mają pokoje?
- Jejku, to już nie mogliście poczekać do jutra?
- No jakoś nie. – Zaśmiała się i weszła do jednej z kabin. Z jej zachowania można było wywnioskować że na pewno się pogodzili. Ja zaś opuściłam pomieszczenie, na Sali goście bawili się w najlepsze. Tylko że ja jakoś nie mogłam. Co innego gdyby przy mnie był Matt. Wtedy to by inaczej wyglądało, a tak jestem bo jestem. Na szczęście za budynkiem był tak jakby ogródek, mały staw na środku, ławeczki i oczywiście małe światełka. Było już ciemno więc atmosfera na zewnątrz była bardzo romantyczna. Jeszcze tylko smutna muzyka i potrzebowałabym chusteczek.
Między drzewami na ławce siedziała znajoma mi osoba. Mike był wystrojony, garnitur i miał niedbale ułożone włosy.
- Czemu tu siedzisz? – Spytałam podchodząc do blondyna.
- Myślę. – Odpowiedział krótko.- Patrz jakie piękne niebo.
- Tak, masz rację. Mogłabym się tak wpatrywać godzinami.
- Tak jak kiedyś? – Jeszcze kiedy byłam z blondynem lubiliśmy wymykać się z domu do pobliskiego parku. Siadaliśmy na ławce i szukaliśmy na niebie gwiazd. Mało było takich nocy w które wszystkie były dobrze widoczne.
- Tak jak kiedyś. – Zachichotałam. Było mi trochę niewygodnie tak cały czas mieć głowę ku górze, więc położyłam ją na kolanach Mikiego. Leżałam i myślałam.
- Może się przejdziemy? Ponoć po drugiej stronie stawu jest budka z winami.
- W porządku, ale czy ty przypadkiem nie chcesz mnie upić?
- Ja? Niee. – Chłopak zaśmiał się, wstaliśmy i podążyliśmy ku budce. Po drodze zdjął marynarkę i mnie nią okrył. Faktycznie nie było za ciepło, a ja swoją zostawiłam w środku. Dróżka była wyłożona kostką, a na niej stały światełka, które odbijały się w wodzie. To było piękne.
- To jak którego pierw próbujesz? – Blondyn wskazał na wystawę alkoholi. Sam nie mógł pić, bo przecież ktoś musiał nas zawieść do domu.
- Sam wybierz, zdam się na ciebie.
- No dobra. To niech będzie czerwone wytrawne, rocznik 96.  – Przeczytał etykietkę i nalał do srebrnego kieliszka. Dotknęłam czubkiem warg i tak jakoś się złożyło że resztę zawartości także trafiła do mojego żołądka.
- Bardzo dobre, tak, takie wytrawne. – Zaśmiałam się.
Kieliszek za kieliszkiem, potem tańce, jedzenie i kolejne kieliszki tym razem innego trunku. Było po czwartej, Emily i Oliver pojechali do domu, a ja z Mikiem zmierzaliśmy ku samochodowi.
- Lewa, prawa. To takie trudne? – Chłopak cały czas się ze mnie śmiał.
- Dobra. – Oparłam się o niego i zdjęłam buty, jeden i drugi. – Teraz na pewno dojdziemy szybciej.
- Teraz też na pewno jesteś o wiele niższa. – Zaśmiał się, cały czas się śmiał. Jednak kiedy on to robił, ja także. Wsiedliśmy do auta i odjechaliśmy w stronę mojego domu.   - Wiesz że jestem głodny, nie najadłem się wcale. – Blondyn mówił całkiem poważnie, z jego twarzy zniknął uśmiech.
- W sumie to ja też, może wstąpimy po frytki? – Zaproponowałam mu, jednak byłam pewna że oleje moją propozycję. Myliłam się, chłopak mnie wysłuchał i po kilkunastu minutach byliśmy pod KFC.
- O nie ty nie wysiadasz, ledwo stoisz na nogach. – Zagroził mi, a ja nie chciałam sterczeć cały czas w samochodzie. No cóż kiedy wszedł do środka, ja wysiadłam z auta. Było mi zimno w topy więc z powrotem założyłam szpilki. Oparłam się o czarnego mercedesa i trzymałam się bardzo dobrze.
Dookoła jak na tak wczesną porę było całkiem sporo ludzi. Stałam i czekałam, aż ktoś do mnie podszedł. Grupka ludzi, było ich z pięcioro.
- Możemy zrobić sobie z tobą zdjęcie? – Zapytała jedna z nich. Miała może z siedemnaście lat, szczupła i wysoka. Nie byłam pewna co do zdjęcia, bo piany człowiek nie wygląda zbyt dobrze. Nie schodziłam z miejsca tylko uśmiechnęłam się od ucha do ucha i po kolei z każdym z nich miałam zdjęcie. Dalej stałam nieruchomo opierając się o samochód, trochę musiało to wyglądać komicznie, ale mniejsza o to.
- Dobra, koniec. Rozejść się. – Mike, Mike z jedzeniem, przyszedł mi z pomocą. Fani podziękowali za zdjęcia i się rozeszli, a ja nie mogłam opanować swojego śmiechu. – Co jest? – Spytał po chwili.
- Nie nic, lepiej daj mi frytki i możemy jechać.
- Ja chce się najeść. Postoimy chwilkę i pojedziemy. – Usiadł na masce samochodu i zaczął konsumować skrzydełka kurczaka.
- Już widzę jak stoisz, w sumie to może masz racje. Przynajmniej wytrzeźwiejemy.
- My? – Prawie się nie zachłysnął tym jedzeniem.
- Dobra ja. – Zaśmiałam się.
                                                                         ***
- Kawa! – To było moje pierwsze słowo po obudzeniu się, na zegarku było po szesnastej. Zbiegłam na dół i zaczęłam przygotowywać ten napój. W między czasie biorąc dwie tabletki przeciw bólowe.
- Tak, to jest to. – Powiedziałam sama do siebie i wypiłam łyk mocnej kawy z mlekiem. Popędziłam do salonu, okryłam się kocem i włączyłam telewizor. Bardzo rzadko go włączałam, co było trochę dziwne. Myśląc o moim strasznym bólu głowy, przełączałam z kanału na kanał. Zawsze kiedy tak siedzę i odpoczywam to do moich drzwi ktoś się dobija. Właśnie teraz był taki moment. Owinięta kocem z kubkiem kawy popełzłam do drzwi.
- Hej skarbie. – Przed moimi zapuchniętymi oczami stanął Chris.
- Następnym razem proszę otwórz sobie sam drzwi. – Przywitałam go i polazłam na kanapę.
- Widzę że się dobrze bawiłaś. – Zaśmiał się.
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy tak jakbyśmy naprawdę byli spokrewnieni. Cieszyłam się jego szczęściem, a on moim tylko że ja swojego na razie nie ukazywałam. Razem z ,,braciszkiem’’ przeglądaliśmy strony plotkarskie, aż natrafiliśmy na moje zdjęcia. Dwa z fanami, kiedy czekałam pod KFC, muszę przyznać że wyglądałam całkiem dobrze. Na szczęście mało osób podejrzewało że byłam wtedy piana. Inaczej Robyn na pewno by mnie już odwiedził.

Kolejnyyyy :)
Sporo wyświetleń :D Dziękuje że tyle was czyta moje bzdury :)
Pozdrawiam :)


13 komentarzy:

  1. Bardzo mi się podoba ;) Czekam na kolejny ! :))
    http://wszyscy-popelniamy-bledy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie ! http://swiat-pasja-modelina.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Byli na weselu, a Mike i tak się nie najadł hahahahah XD
    To było dobre ! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie najedli się hehe ;D świetnie ;p

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja się pytam, jakie bzdury? XD gdyby to były bzdury nie wchodziłabym na twojego bloga co 5 minut i nie cieszyła się jak głupia jak dodasz nowy rozdział. ;3 a tak pzt. Super moment z tym jak Mike poszedł na wesele i się nie najadł. Haha... xd zapraszam również do mnie http://opowiadaniaxxd.blogspot.com ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajny rozdział ;) "czy ty przypadkiem nie chcesz mnie upić? :) Fajnie Ci wyszedł ten opis wesela. A Mike najlepszy... poszedł na wesele i jeszcze się nie najadł xD Jak mój brat xD
    Czekam na jakąś akcję z Matem - trochę mi go brakuje...
    Opowiadanie bardzo fajne ;)
    http://whenever-im-alone-with-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo podoba mi się ten rozdział. Czekam na następny. Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgadzam się z komentarzami powyżej. Żadne bzdury. Jesteś świetna, kiedy tylko znajdę chwilkę zaglądam tu. Przeczytałam wszystkie rozdziały i naprawdę jestem pod ogromnym wrażeniem. To jest niesamowite co piszesz. :* Oby tak dalej. Pozdrawiam Justyna B
    http://tajemnicedylana.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. O ja, nie mogę *-* To cudowne opowiadanie stało się moim ulubionym! Ahahaha Mike najlepszy xD
    Czekam na następny ;**
    http://addiction-and-friendship.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo ciekawe są Twoje opowiadania :) obserwuję Cię już od jakiegoś czasu i czytam regularnie Twoje posty :)
    Chcesz wygrać spodenki? http://workouttogether.blogspot.com/2013/10/czas-na-konkurs.html

    OdpowiedzUsuń
  11. wow :) Gratuluję weny do pisania !!
    I dziękuję za odwiedziny na moim blogu! xx

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy pozytywny komentarz to mnie motywuje do pisania ;)
Za każdy zostawiony komentarz postaram się odwdzięczyć.
Jeżeli blog ci się spodobał zaobserwuj :)
Pozdrawiam Bel El ;>