niedziela, 1 września 2013

Opowiadanie ,,Vicky Cook'' Rozdział 38



                                      ,,Vicky Cook”
Rozdział   38

Cała się telepałam, powoli się rozkryłam i przeszedł mnie dreszcz. Założyłam ciapy oraz bluzę. Było ze mną coś nie tak, nigdy się tak nie czułam. Zrobiłam sobie gorącej herbaty i usiadłam przed telewizorem w salonie. Leżałam pod kocem, jednak dalej się telepałam. Czułam się jakbym cały czas była na dworze w zimę. Minęło kilkanaście minut i doszłam do wniosku że mam gorączkę. Zmierzyłam temperaturę i była bliska czterdziestu. Oczywiście w półce nie było żadnych lekarstw, a przecież nie mogłam zbytnio wyjść z domu. Najpierw zadzwoniłam do mojego menadżera i poinformowałam go o tym że jestem chora, jednak był w trasie i nie mógł mi pomóc. W piątek miała odbyć się premiera mojego pierwszego albumu i do tego czasu musiałam być zdrowa. Zadzwoniłam do Sophie, jednak ona nie odbierała. Chris i Rose mieli być jeszcze przez kilka dni u mojej mamy, a Liam gdzieś wyjechał.
- Jak zwykle nie mam na kogo liczyć. – Burknęłam pod nosem. Przebrałam się w długie rurki, nałożyłam zwykły top a na niego dwie bluzy. Zmarznięta wsiadłam do samochodu i ruszyłam w stronę lekarza, nie byłam pewna czy to tylko zwykłe przeziębienie więc chciałam poradzić się specjalisty. W głębi duszy modliłam się aby nie było to nic poważnego. Na miejscu byłam po jakichś dwudziestu minutach. Weszłam do budynku, zarejestrowałam się i czekałam na swoją kolej. Prawie zasypiałam na krześle, byłam zmęczona, a oczy mi leciały. Nagle usłyszałam swoje imię i nazwisko. Weszłam do gabinetu i usiadłam naprzeciwko młodej pani doktor. Rzadko chodzę do lekarza, na szczęście nie mam takiej potrzeby. Lekarka zbadała mnie i zaczęła pisać coś w laptopie, po chwili wypisała mi recepty. Na szczęcie była to tylko zwykła grypa, jednak miałam zapisane cztery różne tabletki i jakiś proszek do picia. Wyszłam od lekarza i po drodze wstąpiłam do apteki, była ona mniej więcej w centrum. Obok restauracji w której kiedyś pracowała Emily. Nie dość że było mi strasznie zimno i źle się czułam to jeszcze zaczęłam kaszlać i wszystkie leki wylądowały na chodniku. Zaczęłam je zbierać, a potem ruszyłam w stronę samochodu i pojechałam prosto do domu. Zrobiłam sobie ciepłą herbatę i zażyłam lekarstwa. Od razu potem poszłam do sypialni, przebrałam się w długie spodnie w czarne kropki i koszulkę z długim rękawem z nadrukiem. Położyłam się i włączyłam telewizor, jednak nie poleżałam zbyt długo. Poczułam jak wibruje telefon, odebrałam.
- Hej, dzwoniłaś? – Usłyszałam głos Sophie.
- Tak, ale już nie ważne.
- Co się stało? Mów!
- Jestem tylko chora i chciałam żebyś mi coś przywiozła, ale pojechałam do lekarza.
- Ja jestem z Mikiem u babci, nie wiem kiedy wrócę. Bym ci zrobiła jakieś zakupy, ale nie mogę wcześniej niż za kilka dni. Przepraszam. A chociaż do jedzenia coś masz?
- Spokojnie, zamówię sobie. – Zaśmiałam się.
- To nie jest jedzenie, jejku przepraszam musze już uciekać. Zdzwonimy się. Buziaczki.
Sof rozłączyła się, a ja wtuliłam się w pościel i mimo że było po trzynastej zasnęłam ze zmęczenia.

Nie spałam zbyt długo, obudził mnie dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek, było po siedemnastej. Czułam się nieco lepiej. Za oknem lało jak z cebra, na dodatek waliło piorunami. Założyłam ciapy i bluzę. Do drzwi nadal się ktoś dobijał, zeszłam na dół i nieogarnięta stanęłam naprzeciwko Matta.
- Cześć. – Wydusiłam z siebie.
- Cześć, słyszałem że jesteś chora.
- To nic takiego, lekkie przeziębienie. Sophie ci powiedziała?
- Powiedzmy, może wpuścisz mnie do środka? – Uśmiechnął się.
- No tak, pada. Nie musiałeś przychodzić. – Odpowiedziałam, kiedy zauważyłam w jego rękach torbę.
- Tak, ale chciałem i tym razem mnie nie wygonisz. – Wszedł do kuchni i rozpakował torbę. – Masz ochotę na rosół?
- Przyniosłeś rosół? – Spytałam zdziwiona.
- Tak, kupiłem w dobrej restauracji. To nie to samo co taki domowy ale dobre i to.
Brunet podał mi zupę, ja zaś usiadłam do stołu i się skuliłam. Z minuty na minutę byłam coraz bardziej słaba, sen dobrze mi zrobił jednak dalej źle się czułam. Zjadłam tylko pół rosoły, nie mogłam nic przełknąć. Matt stanął za mną i swoją zimną dłonią dotknął mojego rozgrzanego czoła.
- Chyba powinnaś się położyć. Jesteś rozpalona.
- Tak, dziękuje że przyszedłeś ale nie ma sensu żebyś ze mną siedział.
- Na pewno nie pójdę, jestem do twojej dyspozycji. Możesz mnie wykorzystać. – Zaśmiał się.
Powoli wstałam od stołu i podeszłam do blatu, wzięłam tabletki i wypiłam wodę z proszkiem. Na dworze nie przestało padać, pogoda była typowo z Londynu. Całkiem zapomniałam o Mattim, sama poszłam na górę i zagrzebałam się w łóżku. Po chwili w drzwiach ujrzałam bruneta.
- Chyba naprawdę chcesz żebym sobie poszedł. Powiedz mi dlaczego mnie unikasz?
- Nie unikam… - Nie wiedziałam co powiedzieć, zaskoczył mnie. Usiadłam na łóżku i uważnie słuchałam co mówi chłopak.
- To dlaczego nie odzywałaś się tyle? Kiedy się spotykaliśmy urywałaś rozmowę i uciekałaś.
- Po co miałam się odzywać? Też mogłeś wtedy napisać albo zadzwonić. A od rozmów nie uciekam, zrozumiałam że nie chcesz się ze mną przyjaźnić, to wszystko.
- Kurwa Vicky, naprawdę cię uwielbiam. Dlaczego miałbym zerwać z tobą kontakty? – Krzyknął.
- Nie wiem, po prostu… - Nie dokończyłam, z moich oczu wypłynęły łzy. – Dlaczego wtedy tak nagle mi to powiedziałeś, że nie powinieneś? Dlaczego to zrobiłeś?
- Jak to dlaczego, przecież byłaś z Mikiem. Raz do mnie, a raz do niego. W końcu przecież wybrałaś jego, zapomniałaś? Jednak chciałem z tobą utrzymać kontakt i się przyjaźnić, olałaś mnie!
- Zamknij się! – Krzyknęłam do bruneta. – Z nikim nie byłam, nikogo nie wybrałam, a już na pewno nie jego. Chciałam ci powiedzieć, ale zacząłeś że nie powinieneś... – Urwałam, nie chciałam aby z moich ust wyszły słowa których potem mogę żałować. Brunet podszedł do mnie i usiadł na brzegu łóżka, otarł moje łzy, które dalej leciały. Oczywiście znowu z powodu Matta. Spojrzał mi głęboko w oczy i delikatnie pocałował. Nie wiedziałam o co temu chłopakowi chodzi.
- Uspokój się, jasne? – Spojrzał po raz drugi w moje tęczówki i mocno przytulił. Nie miałam siły aby się z nim dalej sprzeczać, po prostu wtuliłam się i zamknęłam oczy.

Wybaczcie jeśli rozdział ma jakieś błędy lub coś się powtarza. Nie zdążyłam sprawdzić, wiecie seriale się zaczynają :D A chciałąm koniecznie dodać dzisiaj :)
Licze na więcej komentarzy niż poprzednio!! :D
Pozdrawiam Bel El ;>



4 komentarze:

  1. Boski jak zawsze **-** Czekam na więcej. Już nie mogę się doczekać. Pozdrawiam Justyna B. Życzę dalszej weny i pomysłów :*
    http://tajemnicedylana.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdział bardzo fajny ogólnie bardzo dobrze piszesz ale bardziej bym opisywała emocje bohaterwó stwierdzam to po preczytaniu 7 odtanich rozdziałów

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział! Bardzo ciekawie piszesz, tak naturalnie. I masz po prostu śliczny wygląd bloga ;D
    http://komorkowe-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy pozytywny komentarz to mnie motywuje do pisania ;)
Za każdy zostawiony komentarz postaram się odwdzięczyć.
Jeżeli blog ci się spodobał zaobserwuj :)
Pozdrawiam Bel El ;>