wtorek, 10 września 2013

Opowiadanie ,,Vicky Cook'' Rozdział 43


                            ,,Vicky Cook”
Rozdział   43

- Jest na sali operacyjnej, miała wypadek samochodowy. – Usłyszałam głos bruneta.
- Skąd wiesz? - Spytałam zdenerwowana.
- Mój ojciec jest lekarzem… - Zawiesił głos, nie wiedziałam dlaczego. Chłopak posmutniał i spuścił głowę.
- Matt? Co się stało? – Spytałam zbliżając się do niego.
- Nic, chodźmy pod salę. Tam poczekamy. – Chłopak złapał mnie za rękę, a ja podążyłam za nim.
Siedzieliśmy z niepokojem, godzina po drugiej. Zauważyłam znajome mi twarze, to był Mike i jego rodzice. Przywitałam się z nimi i powiedziałam co sama wiem. Byli zdruzgotani, nie wiedzieli jak do tego wypadku mogło dojść. Jednak musieliśmy czekać. Poczułam wibrowanie w kieszeni, był to nieznany numer.
-Tak? Słucham? – Odebrałam.
- Vicky? – Tajemniczy głos odezwał się.
- Przy telefonie.
- Tu Robyn. Dzwonili do mnie z Cosmpolitan, odwołali sesje.
- Jak to? Dlaczego?
- Powiedzieli że nie chcą robić sesji z jednego powodu i wysłali mi twoje zdjęcie. Zaraz ci je przyśle. Tylko nie wiem co ty m razem wymyślisz, bo ono jest już w sieci.
- Nie musisz, wiem o co ci chodzi. To nie jestem ja, to znaczy tylko twarz reszta to nie ja.
- Jutro się wytłumaczysz, na razie masz wolne. Bądź jutro punktualnie.
Odłożyłam telefon do kieszeni i usiadłam obok chłopaka. Z sali wyjechało łóżko szpitalne, rodzice Sof zerwali się i poszli za nim. Chciałam także iść, jednak miała rodziców którzy się o nią bali. Wsiedliśmy w windę i we trójkę pojechaliśmy na szóste piętro. Na odział gdzie przewieźli Sophie. Siedzieliśmy bezczynnie z godzinę.
- Przy Sophie może być tylko jedna osoba. – Odezwał się. – Lecz myślę że możesz na chwilę do niej zajrzeć.
Nic nie powiedziałam, tylko zerwałam się z kanapy i ruszyłam do sali w której leżała przyjaciółka. Była w strasznym stanie, cała poobijana. Dookoła porozstawiany sprzęt, a przy łóżku siedziała jej mama.
- Miała wypadek, ktoś w nią wjechał i uciekł z miejsca wypadku. Policja powiedziała że to było celowe. Znalazł ją starszy mężczyzna, który zadzwonił po pogotowie. Sophie ma wstrząs mózgu i złamaną rękę. Nie wiadomo kiedy się obudzi.
- Wszystko będzie dobrze, Sof jest silna. – Uśmiechnęłam się. 
- Jak się wybudzi, damy wam znać. Jedzcie do domu, bo nie ma sensu abyśmy tu wszyscy tak siedzieli.  – Usłyszałam głos taty Sof.
- Jasne, tylko proszę zadzwonić. – Pożegnałam się z rodzicami Sophie. Mike ruszył z nami. Zjechaliśmy na dół windą i wsiedliśmy do auta bruneta. Odwieźliśmy Mikiego do domu. W tamtym momencie nie widziałam w nim mojego byłego, tylko braciszka mojej przyjaciółki.
- Jedziesz po samochód? – Spytał mnie nagle Matt.
- Nie mam siły, zawieziesz mnie do hotelu?
- Jasne, tylko nie wiem czy to dobry pomysł abyś zostawała sama.
- Poradzę sobie…ten wypadek był celowy.
- Skąd wiesz?
- Mama Sophie mi mówiła. Ona wiedziała o X, myślisz że to on mógł być sprawcą?
- Nie wiem, trzeba to zostawić policji.
Byliśmy pod hotelem, Matt zatrzymał samochód. Wysiadłam ze środka i razem z chłopakiem weszliśmy do budynku. Odebrałam klucze do pokoju oraz do mojego nowego domu. Wjechaliśmy na piąte piętro i poszliśmy w stronę pokoju. W środku było strasznie czysto, tak jakby mnie tu wcześniej nie było. Zamknęłam drzwi i weszłam na balkon.
- Może jednak zostanę? – Brunet zbliżył się do mnie, złapał w tali i delikatnie pocałował w szyję.
- Jest przed siedemnastą, może jednak pojadę do tego nowego domu i wtedy zostaniesz?
Nie musiałam dwa razy powtarzać, spakowałam wszystkie moje rzeczy, wymeldowałam się i ruszyliśmy pod adres który wysłał mi Tom. Okolica była śliczna, Matt wziął walizkę z samochodu i razem weszliśmy na drugie piętro. Przekręciłam kluczykiem drzwi i moim oczom ukazało się śliczne mieszkanie. Korytarz był w płytkach, po lewej stronie znajdował się jeden pokój. Naprzeciwko łazienka, a po prawej stronie drugi pokój. Na samym końcu po lewej stronie mała kuchnia. Małe ale przytulne, tak jak mówił Tom. Postanowiłam że będę spać w pokoju po lewej stronie, miało łoże sypialniane, a nie kanapę.
- Postaw tam walizkę. – Wskazałam na pomieszczenie.
- Może coś zjemy?
- Tak, jestem strasznie głodna, zamówisz?
- Jasne. – Uśmiechnął się.
Usiedliśmy razem w salonie, o ile można było go tak nazwać. Oglądaliśmy telewizję, a ja myślałam o Sophie. Jak mogło dojść do wypadku? Czy to mógł być X? Kto był X? Z myślenia wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Matt się zerwał i poszedł otworzyć.
- Szybko doszło, mam nadzieje że lubisz chińszczyznę?
- Jasne…Matt, mogę się ciebie o coś spytać?
- Tak, myślę że tak. – Uśmiechnął się.
- Dlaczego byłeś jakiś taki nieobecny kiedy mówiłeś o ojcu?
- Nie chce mi się teraz o tym rozmawiać. Po za tym jedzenie wystygnie.
- Ja praktycznie nic o tobie nie wiem, nie sądzisz że to nie w porządku? – Spytałam z pełną buzią.
- No trochę to nie fair. – Zaśmiał się. – Ale nie lubię rozmawiać o rodzinie. Ojciec zostawił nas jak miałem jakieś pięć lat, nie rozmawiam z nim. – Chłopak posmutniał.
- Przykro mi, ale dzisiaj mówiłeś że to od niego się dowiedziałeś o wypadku.
- Tak, poszedłem tam dla ciebie. Wiedziałem że to dla ciebie ważne.
Nastała krępująca cisza, nie wiedziałam co mam powiedzieć i co zrobić. Po minie bruneta widać było że jest mu ciężko. Dokończyłam jeść i poszłam pod prysznic. Ściągnęłam z siebie całe ubranie i rzuciłam na podłogę. Weszłam do kabiny i odkręciłam korek z ciepłą wodą, poczułam ulgę. Oblałam się płynem i zaczęłam szorować ciało gąbką.
- Obejrzymy coś? – Usłyszałam głos chłopaka.
- Tak jasne, wybierz coś.
- Może skocze po wino? Masz ochotę?
- Mam. – Wrzasnęłam.
Nie śpieszyłam się, pod prysznicem siedziałam jakieś dziesięć minut, aż w końcu wyszłam i owinęłam się w bordowy ręcznik. W ogóle byłam zaskoczona że mieszkanie jest urządzone i to tak jakby ktoś tu mieszkał. Wytarłam dobrze włosy i rozczesałam je. Nałożyłam spodenki w groszki i koszulkę z nadrukiem. Skierowałam się do salonu, tak moim zdaniem to był salon. Miał przecież kanapę, dwa fotele, a naprzeciwko telewizor. Rozsiadłam się i włączyłam telewizor, jednocześnie wszedł Matt.
- Jestem, wziąłem jeszcze truskawki. – Odezwał się głos.
- Super, ale jest problem.
- Jaki? Co się stało? – Spytał zdziwiony.
- Nie lubię truskawek. – Zaśmiałam się.
- Przepraszam, nie wiedziałem. Ale mam nadzieje że wino będzie dobre. – Podał mi butelkę.
- Tak, tu akurat trafiłeś, moje ulubione. – Posłałam mu ciepły uśmiech.
- Wezmę prysznic i zaraz wracam.
Chłopak zniknął za drzwiami łazienki, ja poszłam do kuchni po kieliszki i zaczęłam wybierać film. Rzuciła mi się w oczy komedia ,,Sex Story’’. Czemu nie? Czekałam tylko na bruneta. Nie trwało to długo, wyszedł po trzech minutach, a ja zaniemówiłam. Pierwszy raz widziałam go w tak idealnym świetle. W samych bokserkach, usiadł obok mnie i otworzył wino. Przytuliłam się do jego gołego torsu i włączyłam film.
- Kocham Cię. – Usłyszałam z ust bruneta.
- Ja ciebie też. – Wydusiłam z siebie i pocałowałam go namiętnie.

Pozdrawiam Bel El ;>




4 komentarze:

  1. o jej o jej o jej suuuuuper :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Super to jest!! Kocham te opowiadanie. ! <3 pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi się podoba, czekam na kolejny i doczekać się nie mogę! <3 Piękny blog i świetnie piszesz.

    OdpowiedzUsuń
  4. oczywiscie ze obserwuje:*

    czekam na dalsze czesci opowaidania:D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy pozytywny komentarz to mnie motywuje do pisania ;)
Za każdy zostawiony komentarz postaram się odwdzięczyć.
Jeżeli blog ci się spodobał zaobserwuj :)
Pozdrawiam Bel El ;>