sobota, 7 września 2013

Opowiadanie ,,Vicky Cook'' Rozdział 41



                                      ,,Vicky Cook”
Rozdział   41

Byłam spóźniona, jak zwykle nie nastawiłam budzika. Nie miałam nawet czasu się ubrać, a i tak Pati pewnie miała naszykowaną jakąś stylizacje. Pożegnałam się z przyjaciółką i szybko wsiadłam do swojego samochodu. Ruszyłam prosto pod studio, które było przepełnione fankami. Nałożyłam kurtkę i ciemne okulary. Zaparkowałam i szybko wysiadłam z auta. Ochroniarz dziwnie się na mnie popatrzył ale zrobił mi przejście i mogłam wejść do budynku. Skierowałam się od razu do wyznaczonego pomieszczenia.
- Czy ty masz na sobie piżamę? – Zaśmiała się Pati.
- Tak, zaspałam i nie miałam czasu się ubrać. Tak w ogóle przepraszam za spóźnienie.
- Nic się nie stało.
Stylistka wzięła się do roboty, zrobiła mi mocny makijaż. Granatowe powieki, do tego ciemne kreski. Moje usta pomalowała czerwoną szminką. Włosy natapirowała i spryskała lakierem. Rozebrałam się z piżamy, byłam w samej bieliźnie. Pati przykleiła na moich plecach kabelki, ponieważ miałam mieć przyczepiony mikrofon. Kiedy wszystko było już gotowe, mogłam nałożyć moją stylizacje. Założyłam ciemno niebieskie lity z ćwiekami. Czarną spódniczkę oraz bluzkę granatową z odcieniami czerni. Do tego oczywiście dodatki. Wyglądałam super, mojej stylistce nie brakowało pomysłów. Po za tym spędzając z nią czas bawiłam się wspaniale.
- Wyglądasz nieziemsko, a teraz czas na wywiad. Zapraszam. – Przywitał mnie prowadzący programu, poszłam za nim i zajęłam miejsce na scenie. Było to na żywo, a w dodatku przed nami siedziało około stu osób i się nam przypatrywało.
- Witam wszystkich, bardzo się cieszę że mogę z wami tutaj być. – Przywitałam się.
- My również cieszymy się z twojej wizyty. Słyszeliśmy że byłaś w szpitalu? Co się stało?
- Zachorowałam, na szczęście nic mi już nie jest. Po za tym że muszę brać okropne tabletki.
- Całe szczęście. Vicky, dzisiaj jest premiera twojego pierwszego pierwszego albumu. Co możesz nam o nim opowiedzieć?
- Album jest niezwykły, włożyliśmy w niego sporo pracy. Każdy na pewno znajdzie coś dla siebie. Dziękuje wszystkim którzy przy nim pracowali, to dla mnie wielka radość. Więc zapraszam do kupowania. – Odpowiedziałam krótko.
Wywiad minął bardzo szybko, był króciutki. Jednak po zakończeniu miałam jeszcze zaśpiewać cztery moje piosenki. Nie było najmniejszego problemu. Uwielbiałam to robić, więc czemu nie. W tamtym momencie myślałam nad moim życiem, czy dobrze robię. Niedługo miałam wyjechać w trasę, tylko że nic o niej nie wiedziałam. W ogóle mój menadżer mało mi mówił. To mnie zaczynało denerwować, bo w końcu to ja powinnam o niektórych rzeczach decydować. Skończyłam występ i zeszłam za kulisy.
- Możemy porozmawiać? – Spojrzałam na Robyna.
- Jasne, chodź. – Odpowiedział krótko, a ja poszłam za nim. Szliśmy długim korytarzem. W końcu doszliśmy do dębowych drzwi. Robyn wszedł pierwszy, a ja za nim. Usiadłam przy biurku i wpatrywałam się w porcelanowe figurki.
- Dlaczego ja tak mało wiem? Na przykład dokąd jest ta trasa, chyba powinnam wiedzieć o takich rzeczach.
- Tak masz rację, ale nie denerwuj się. Wszystkiego się dowiesz.
- W takim razie słucham. – Uśmiechnęłam się.
- Trasa jest za miesiąc. Zaczynamy od Los Angeles. Piątego czerwca masz pierwszy koncert, na stadionie ,,Memorial Coliseum’’. Na pewno o nim słyszałaś, jest wielki.
- Co? Że tam…jejku.
- Tak, wiedziałem że będzie taka twoja reakcja. – Zaśmiał się. – Spędzimy tam tydzień, będziesz miała codziennie coś do roboty. Trzynastego lecimy do San Francisco, tam będziemy cztery dni. To jak na początek, wiele może się zmienić w czasie. Ale miejmy nadzieje że niespodzianek nie będzie.
Jutro masz sesje do ,,Cosmopolitan’’. Zostanie umieszczony artykuł na temat twojego życia, oni tekst już mają. Chcą tylko zdjęć, razem z Pati pojedziesz tam. Masz być na miejscu o szesnastej.
- Dobrze, a w niedziele mam wolne?
- Nie, tak dobrze to nie ma. Musisz poćwiczyć choreografie, zabiorę cię na hale. Jest wynajęta na cały dzień, o dziesiątej masz być na miejscu.
- Postaram się nie zaspać. – Zaśmiałam się.
Pożegnałam się z menażerem i wyszłam z pomieszczenia, zmierzałam w stronę garderoby. Wzięłam torebkę i wrzuciłam do niej moją piżamę. Nie miałam zamiaru wracać w niej. Wszystkie ubrania były moje tylko że przeznaczone do wywiadów i tego typu rzeczy. Zauważyłam czarne rurki i śliczny granatowy sweterek. Leżały na czarnej kanapie, wokół innych ubrań. Postanowiłam że je nałożę, zabrałam je i udałam się do łazienki obok. Buty zostawiłam, zmieniłam tylko górną i dolną część garderoby. Założyłam kurtkę i okulary, a następnie wyszłam z budynku. Na całe szczęście przed budynkiem nikogo nie było. Bez problemu mogłam wsiąść do czarnego auta. Zajęłam miejsce kierowcy, włożyłam kluczyki do stacyjki i ruszyłam. Nagle mnie olśniło, przecież miałam dać znać Mattowi czy się dzisiaj spotkamy. Zaczęłam grzebać w torebce aby znaleźć komórkę.
- Jesteś! – Krzyknęłam sama do siebie. Było już po szesnastej, bardzo szybko zleciało. Wybrałam numer do Matta i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Niestety nie odbierał, więc zostawiłam mu wiadomość. – Hej, skończyłam wywiad. Przepraszam miałam dać ci wcześniej znać, ale wszystko ci wyjaśnię. – Rozłączyłam się i rzuciłam telefon na siedzenie obok. Zastanawiałam się czy mam powiedzieć brunetowi o X. Może nie było takiej potrzeby? Ale w końcu skoro mieliśmy stworzyć związek to musimy mówić sobie o wszystkim i zacząć sobie ufać.
Wjechałam na podjazd, zabrałam wszystkie rzeczy i wyszłam z auta. Skierowałam się w stronę wejścia. Jeszcze nie wyjęłam kluczyków, a mój telefon zadzwonił.
- Tak, słucham.
- Nie słyszałem jak dzwoniłaś, może wyjdziemy dzisiaj na kolacje?
- Świetny pomysł. – Odpowiedziałam i jednocześnie otworzyłam drzwi do mieszkania. – Jezu, OMG, przyjedź. – Powiedziałam zdziwiona i się rozłączyłam. Przed moimi oczami widniała tylko woda. W całym domu lała się. Pobiegłam na górę, w łazience był odkręcony kran, w umywalce, w wannie i w prysznicu. Byłam przerażona, wszystko było zniszczone. Próbowałam się nie rozpłakać, złapałam za ręczniki i zaczęłam ścierać podłogę. Zeszłam na dół i zebrałam mokre rzeczy z płytek. Krzesła postawiłam na stole, aby nóżki się zbytnio nie zniszczyły. Tutaj wody było może około sześciu centymetrów. Buty, które miałam na nogach były zniszczone i przemoczone. Olśniło mnie, w garderobie przecież miałam pudełko z pamiątkami. Pobiegłam na górę, bałam się że wszystkie są zniszczone jak większość rzeczy. Otworzyłam drzwi i o dziwo w tym pomieszczeniu było sucho, tylko przy drzwiach na dywanie było wilgotno. Ulżyło mi, jednak na dole wszędzie widniała woda.
- Vicky!? – Usłyszałam głos, który mogłam rozpoznać wszędzie.
- Już idę. – Odezwałam się i zeszłam do bruneta.
- Co tu się stało? – Spytał zdziwiony.
- Jak weszłam tak już było, nie mam pojęcia kto to zrobił. Na górze tylko łazienka jest zniszczona i trochę w pokojach. Najgorzej jest tutaj, tylko zobacz.
- Ktoś musiał tu wejść. Zamknęłaś drzwi?
- Tak na pewno…ale chyba wiem kto to mógł być. – Spojrzałam na Matta.


Miłego czytania :)
Pozdrawiam Bel El ;>



1 komentarz:

Dziękuje za każdy pozytywny komentarz to mnie motywuje do pisania ;)
Za każdy zostawiony komentarz postaram się odwdzięczyć.
Jeżeli blog ci się spodobał zaobserwuj :)
Pozdrawiam Bel El ;>