sobota, 14 grudnia 2013

Opowiadanie ,,Vicky Cook'' Rozdział 79


                                ,,Vicky Cook”
Rozdział   79

                                                                             ****
Siedziałam sama w pokoju, jedyne światło to była mała lampka stojąca na stoliku nocnym. Przede mną leżała koperta, którą dostałam od Olivera. Była biała i wielkości zwykłej kartki. Długo się zastanawiałam co może być w środku, a co najważniejsze od kogo ona jest. Wzięłam ją do ręki i kiedy miałam otwierać ktoś zapukał do drzwi, szybko schowałam kopertę pod poduszkę.
- Proszę. – Odezwałam się po chwili.
- Przepraszam że przeszkadzam, ale nie widziałaś Robyna? – Stylistka wydawała się zdenerwowana i nieobecna.
- Nie, a coś się stało?
- Niee…tylko…zresztą nie ważne. Pójdę go dalej szukać.
- To jak otwieramy? – Spytałam sama siebie i złapałam za rogi koperty. Rozerwała się, a ze środka wypadło jakieś czasopismo i list.
…Przejrzyj je w wolnej chwili i napisz która ci się najbardziej podoba. Nie mogę się zdecydować na krój. Czasu jest coraz mniej…
Czytałam dalej, list był oczywiście od mojej mamy. Szczerze odetchnęłam z ulgą, bo byłam pewna że to coś strasznego. Otworzyłam magazyn i zaczęłam przeglądać suknie ślubne. Były wspaniałe…jednak po chwili odłożyłam to na bok i wybrałam numer do mojej rodzicielki.
                                                                              ****
Minęło dużo czasu, jednak dalej nic się nie zmieniło. Życie ciągnęło się strasznie szybko, a ja nic nie wiedziałam. Jednak byłam podekscytowana dzisiejszym dniem. Mieliśmy dzisiaj ósmy lipiec, poniedziałek. Siedziałam wyszykowana na łóżku i co chwila spoglądałam na zegarek. Po raz pierwszy od całej trasy miałam wolne, trzy dni wolnego. Strasznie się cieszyłam, bo niedługo miał ktoś mnie odwiedzić. Byłam dość niedaleko w domu, bo w Dublinie. Niby mogłam wrócić, ale to by nie miało chyba sensu. Trzy dni tylko trzy dni, a moi bliscy mieli spędzić ze mną calutki tydzień. Patie nawet nie poleciała do siostry, nie chciała nic mówić. Jednak na jej twarzy widziałam zmęczenie. Zachowywała się dziwnie, ale nie dała tego po sobie poznać tak od razu. Kiedy dalej tak o wszystkim myślałam stałam już na lotnisku. Wyczekiwałam tego dnia z niecierpliwością,  w końcu długo ich nie widziałam. Rozmowy telefoniczne i internetowe to nie to samo co zobaczyć kogoś na żywo. To zupełnie inne uczucie. Nagle spośród śpieszących się ludzi zauważyłam roześmianych młodych ludzi. Blondynkę z kręconymi włosami i bruneta z roztrzepaną czupryną. Dziewczyna rzuciła bagaż i zaczęła do mnie biec. Rzuciłam jej się na szyję i zaczęłyśmy się cieszyć jak głupie. Kiedy doszedł do nas chłopak, wtuliłam się w jego ramiona i obdarzyłam go gorącym pocałunkiem. W środku aż skakałam z radości że mogłam ich zobaczyć. Po kilku minutach obściskiwania się z nimi musieliśmy się w końcu stąd zbierać. Wsiedliśmy do samochodu i naszym kierunkiem był hotel.

- Wiesz jak za tobą tęskniłem. – Usłyszałam od swojego chłopaka.
- No ja chyba też. – Zaśmiałam się.
Usiadłam na nim okrakiem i w mgnieniu oka złączyłam nasze usta razem. Tego właśnie mi brakowało, jego dotyku i miłości. Po kilku chwilach jego ręce znalazły się na moich udach, a mnie przeszedł dreszcz. Delikatnie ściągnęłam mu koszulkę, która wylądowała na podłodze.
- Brakowało mi takich chwil. – Szepnęłam mu na ucho, a on tylko się uśmiechnął.
Niestety nasze ,,igraszki’’ nie trwały zbyt długo. Ktoś zapukał do drzwi, szybko oderwaliśmy się od siebie, chłopak wyszedł do łazienki.
- Proszę. – Krzyknęłam.
- Więc powiedz mi o której wychodzimy. – Sophie była taka szczęśliwa, że nawet nie zauważyła że coś nam przerwała. A zazwyczaj to ona była ta ostrożna.
- Hmm…za dwie godziny?
- Jasne, mi pasuje.
- To wezmę rzeczy i pójdziemy się szykować do Patie.
- Jasne. – Uśmiechnęła się i wyszła z pomieszczenia.
- To widzę, że idę w odstawkę. – Usłyszałam Matta.
- Może dokończymy to jak wrócimy z klubu. – Pocałowałam bruneta i ładnie się uśmiechnęłam.
- Chyba nie mam innego wyjścia. Tylko powiedz mi co ja będę robił przez te dwie godziny?
- Chodź, poznasz chłopaków. – Złapałam bruneta za rękę i weszliśmy do pokoju Charliego. To u niego najwięcej czasu spędzali chłopaki. Zawsze zwalali mu się na głowę, za co go serdecznie podziwiałam.
- Chłopaki, to jest Matt. Matt to… - Nie zdążyłam dokończyć, kiedy wszyscy wstali i zaczęli się z nim witać jak z kumplem. W głębi duszy strasznie mnie to ucieszyło, że go zaakceptowali. Pożegnałam się z nimi i moim kierunkiem był pokój stylistki. Wszędzie były porozrzucane ubrania, był bałagan. Jednak kreatywny. Dwie z nich malowały paznokcie, a ja zauważyłam Sof, która leżała na łóżku i czytała jakiś magazyn. Bez namysłu rzuciłam się na nią i przytuliłam. Na początku była trosze zdziwiona, jednak po kilku sekundach zaczęła się śmiać. W między czasie wypiłyśmy kilka drinków, zresztą nie tylko my. W czasie przygotowań czułam się jakbym szykowała się na wesele. Jednak i taki moment miał nadejść niedługo, tylko że w trochę innym towarzystwie. Kiedy dobiła godzina dwudziesta druga, wszystkie byłyśmy gotowe na imprezę.
                                                                           ****
- Proszę was przestańcie bo zaraz się popłacze. – Sophie już miała łzy w oczach, oczywiście ze śmiechu. Klub to miejsce w którym wszystko się rozkręca i każdy ma znakomity humorek. Siedzieliśmy już dobre kilka godzin, a każdy z nas był nieźle wstawiony.
- Idę zapalić. – Demi wstała z krzesła, a ja za nią. Musiałam się przecież dotlenić. Kiedy byłyśmy na zewnątrz, wyciągnęła papierosa i zapaliła. – Świetnie się z wami bawię, wiesz? – Zaśmiała się.
- Staram się to zauważyć, mogę ci zadać pytanie?
- Jasne, dawaj. – Zaciągnęła się znowu i uważnie mnie słuchała.
- Wiem, że to może zabrzmieć dość dziwnie…ale dlaczego jesteś z Bobym? Jesteście tacy różni.
- Dużo osób się mnie o to pyta. – Zaśmiała się. – Szczerze mówiąc to na początku się nie lubiliśmy, ale teraz nie możemy bez siebie żyć.
- Rozumiem, to jest jak cholerne uzależnienie.
- Dokładnie. – Zaśmiała się.
Kiedy wróciliśmy do klubu, impreza się rozkręcała. Tylko może nie w dobrym kierunku, ktoś się zaczął bić. Najgorsze jest to że to był jeden z naszych. Charlie tłukł się z jakimś kolesiem, a dookoła ludzie zaczęli wariować. Krzyczeli i popychali siebie nawzajem. W jednym momencie cały alkohol tak jakby ze mnie wypłynął. Złapałam Demi za rękę i ruszyłyśmy do naszego stolika, przy którym było pusto.
- Co jest do cholery? – Dziewczyna najwidoczniej się zdenerwowała.
- Wychodzimy! – Powiedziałam, a raczej krzyknęłam.
Szłyśmy w stronę wyjścia, jednak to nie było już takie proste. W kilka chwil wylądowałam na podłodze, ktoś mnie popchnął. Momentalnie złapałam się za kostkę, która w tym momencie bolała mnie najbardziej. Rozejrzałam się dookoła, jednak nikogo znajomego nie było. Tak jakby wszyscy wyparowali. Zdjęłam szpilki i próbowałam się podnieść. Z każdym krokiem moja kostka dawała się we znaki. To był okropnym ból. Szłam, a raczej kuśtykałam w stronę zielonego napisu. Kiedy znalazłam się przed budynkiem zauważyłam gitarzystkę.
- Co się stało? – Od razu do mnie podeszła.
- Ktoś mnie popchnął, gdzie reszta?
- Nie wiem, ale lepiej wracajmy do hotelu. Pewnie już tam są.
- A Charlie? – Momentalnie odwróciłam się w stronę wejścia.
- Poradzi sobie, nie martw się.
Przyjaciółka złapała mnie za ramię i doszłyśmy do samochodu. Na całe szczęście nie musieliśmy czekać na taksówkę. Kierowca poinformował nas, że reszta jest już w hotelu.
                                                                      ****        
O dziwo nie miałam kaca, tylko strasznie bolała mnie kostka. Przewróciłam się na drugi bok i spojrzałam na puste miejsce obok.
- Nie śpisz? – Z łazienki wyszedł brunet, miał zachrypnięty głos.
- Wyspałam się. – Uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił uśmiech. Odkrył moje nogi i złapał za obolała kostkę. Po jego minie mogłam stwierdzić że nie jest najlepiej.
- Jest strasznie spuchnięta, może być skręcona.
- Przejdzie, to nic wielkiego. – Próbowałam odwieść go od myśli zawiezienia mnie na pogotowie. To było ostatnie miejsce w którym chciałam się znaleźć.
- Za pięć minut jesteś gotowa. To może być coś poważnego. – Spojrzał na mnie groźną miną i zaczął się ubierać. Wstałam z łóżka i delikatnie zmierzałam do łazienki czując przy tym okropny ból.
- Nie, to nic poważnego. – Zaśmiał się.
Nie zwróciłam na niego uwagi, tylko zamknęłam za sobą drzwi i weszłam pod prysznic. Kiedy się wykąpałam kostka była prawie sina, może jednak miał rację i było trzeba odwiedzić specjalistę. Na jedną stopę wsunęłam trampka jednak druga została w samej skarpetce. Chłopak złapał mnie i ostrożnie podniósł do góry. Moja ręka wylądowała na jego szyji i jak młoda para wyszliśmy z pokoju.
- Mogę iść.
- To pogorszy sprawę. – Odpowiedział z poważną miną.
- Powiedz mi skąd ty tyle tego wiesz?
- Nie rozumiem. – Nacisnął w windzie guzik z cyferką jeden i winda się zamknęła.
- Jesteś taki mądry w tej dziedzinie. – Zaśmiałam się, a on pokręcił głową. – Wiesz tyle co prawdziwy lekarz, nie rozumiem skąd.
- Chciałem studiować medycynę, ale trochę się pokomplikowało.
- A teraz nie chcesz?
- Sam nie wiem.
Wyszliśmy tylnym wyjściem, bo oczywiście przed hotelem było zbyt dużo ludzi. W szpitalu na całe szczęście, nie roiło się od chętnych do robienia zdjęć. Za co byłam wdzięczna. Na swoją kolejkę nie czekałam zbyt długo, weszliśmy jako drudzy. Lekarz, całkiem przystojny zresztą stwierdził że jest ona skręcona. Kazał nosić jakiś usztywniacz i się nie przemęczać. Na całe szczęście był to pierwszy stopień takiego urazu, więc nie trzeba było gipsu.
                                                                                                            
Ten rozdział był straszny do  napisania, co chwila kasowałam zdania.
Jednak mam na dzieje że nie wyszedł pogmatwany.

4 komentarze:

  1. Oj nie, nie wyszedł pogmatwany. Wyszedł cudowny. Uf.. Dobrze, że nie trzeba było gipsu, co by się wtedy działo. Trudno by jej było oczywiście :/
    Czekam na następny i zapraszam ;*
    http://addiction-and-friendship.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny... jak zawsze. Masz ogromny talent do pisania. Mam nadzieję, że następna notka pojawi się za niedługo.

    Zapraszam też do mnie na nowy rozdział ;) http://uciekacnadno.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham , kocham to opowiadanie ! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zwykle super... Wszystko było ok, ale nie mam pojęcia co się stanie z siostrą Paty, liczę że następny rozdział pojawi się za niedługo

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy pozytywny komentarz to mnie motywuje do pisania ;)
Za każdy zostawiony komentarz postaram się odwdzięczyć.
Jeżeli blog ci się spodobał zaobserwuj :)
Pozdrawiam Bel El ;>