czwartek, 5 grudnia 2013

Opowiadanie ,,Vicky Cook'' Rozdział 76


                          ,,Vicky Cook”
Rozdział   76

                                                                             ****
Ostatnie poprawki, lakier i perfumy. O dziwo ręce mi się nie telepały, a serce nie biło jak oszalałe. Miałam na sobie czarną sukienkę, z cekinami. Na wierzchu skórzaną kurtkę, a na nogach cudowne botki z ćwiekami. Zrzuciłam szlafrok i całej okazałości mogłam wyjść na scenę, platforma się uniosła i stałam tam. Przed milionami ludźmi, to było coś niesamowitego. Wszystko wyglądało przepięknie. Muzyka zaczęła grać, a ja otworzyłam usta i zaczęłam śpiewać. Dwie godziny potem, ze sceny zeszłam w szpilkach. Na koniec wszystkiego wygłosiłam krótkie przemówienie i dodałam tweeta. 

- No, to było coś. – Demi pisnęła z radości i przybiła piętkę z Bobym. Chłopak dzisiaj wyglądał sto razy lepiej, a w dodatku z głowy zniknęły mu niebieskie włosy. Tym razem była to czerń, która bardzo do niego pasowała.
- Za trzy godziny, widzimy się w recepcji i nie ma nie. – Patie spojrzała na wszystkich z dziwnym wyrazem twarzy. Oczywiście mieliśmy iść świętować. Nawet ja miałam na to ochotę, prawie cały dzień każdy nas spędził na spaniu. Więc teraz można imprezować. Jednak zanim udaliśmy się do samochodów, musiałam zrobić kilka zdjęć z fanami, co trwało ponad godzinę. Narzuciłam na siebie granatową bluzę i wyszłam w towarzystwie dwóch panów ochroniarzy.
                                                                              ****
Księżyc świecił pięknie, jednak za bardzo nie mogłam go dostrzec. Budynki w Los Angeles były duże i zasłaniały niebo. Jednak to było chyba najmniejsze moje zmartwienie. Klub ani trochę nie różnił się od naszych w Londynie, pełno ludzi zapach papierosów i alkoholu. Tutaj może troszkę było więcej piszczących ludzi, ale nic po za tym.
- Na lewo. – Ktoś szepnął mi do ucha, a ja się posłuchałam i skręciłam.
Ludzie dziwnie się na mnie przyglądali, tak jakby zmieniła się w potwora. To było dość nieprzyjemne. Usiadłam na wyznaczonym miejscu i usłyszałam charakterystyczny śmiech. Will śmiał się i nie mógł złapać oddechu.
- Co cię tak bawi? – Spytałam z ciekawości.
- To napływ szczęścia. – Demi usiadła naprzeciwko mnie i szperała w swojej malutkiej torebce. Z uśmiechem na ustach wyjęła paczkę cienkich marlboro. Serce leciutko mi zadzwoniło, dawno nie paliłam. Byłam ciekawa czy dalej smakują tak samo. – Będzie wam przeszkadzało jeśli zapalę?
- Nie. – Kiwnęłam głową i złapałam za jednego z drinków.
- Drinki? Serio? – Charlie stał nad nami i udawał oburzonego, albo taki był. – One są dla mięczaków, czysta wódka jest najlepsza. Próbowałam jemu uwierzyć, jednak po wypiciu dwóch kieliszków miałam już dość. Więc zostałam przy swoich drinkach, zresztą to dzięki nim nie pamiętałam reszty moich wypadów. Patie dotrzymywała towarzystwa naszemu przystojniakowi i razem z nim sączyli, a raczej pochłaniali białą substancje. Z nimi bawiłam się doskonale i cieszyłam się że właśnie to oni dotrzymają mi towarzystwa na te wszystkie miesiące.
- Zatańczymy? – Po dwunastej w nocy, po raz pierwszej poszłam na parkiet. Chętnym do tańca okazał się Charlie. Staliśmy na środku Sali i akurat musieli włączyć wolny kawałek, ale to może i lepiej przynajmniej na chwilę zrobi się cicho. Złapał mnie w talii, a ja jego objęłam za szyję. Kołysaliśmy się w rytm muzyki, gdyby Matt to zobaczył był by cholernie zazdrosny. Przez te kilkanaście godzin myślałam o nim tylko w samolocie, co było trochę dziwne.
- Bardzo się cieszę, że będziemy razem pracować. – Chłopak szepnął mi na ucho.
- Ja również. – Zaśmiałam się.
- Powiedz mi jak ty to robisz?
- Nie rozumiem.
- Przez cały wieczór nie mogę przestać na ciebie patrzeć. – Zarumieniłam się i lekko uśmiechnęłam. Nie powiem to był bardzo miły komplement. Nie spodziewałam się tego.
- Dziękuje, jesteś bardzo miłym… - Nie wiedziałam jego słowa użyć, po prostu się zaplątałam.
- Znajomym ,kolegą, przyjacielem. Nie no ostatnie to nie. Muszę sobie na to zasłużyć. – Zaśmiał się.
- Myślę że jesteś na dobrej drodze.
                                                                              ****
- Wiem, że jest dopiero dziesiąta, a wróciliście o szóstej. Jednak musicie się przestawić na ten czas. Za dwadzieścia minut widzę was na śniadaniu.
- To był głos Robyna? – Spytałam się osoby, która leży obok mnie.
- Chyba, chyba Robyn. Nie mam siły, głowa mi pęka.
- To po co piłaś razem z Charlim? – Mój głos był zachrypnięty i z trudnością wypowiadałam słowa. To było strasznie ciężkie, tak jakby miała się dopiero nauczyć mówić.
- Nie wiedziałam, że z niego taka mocna głowa.
- Następnym razem będziemy uważać. – Delikatnie odchyliłam pościel i wstałam na równe nogi. W głowie mi szumiało, jednak pamiętałam wszystko. Skierowałam się do łazienki, gdzie chciałam ogarnąć swój stan. Odkręciłam korek z ciepłą wodą i weszłam pod prysznic. Woda ściekała po moim ciele, jednak ja dalej czułam ból w nogach. Piętnaście minut później siedziałam obok Demi i objadałam się kanapkami. Nie odczuwałam braku snu, co dobrze wróżyło na kolejne kilka godzin.
- Dobra śliczne, za dziesięć minut jedziemy.
- Gdzie?
- Na próbę, musimy coś tam dopracować. Bardziej ty Vicky musisz.
Niechętnie zostawiłam jedzenie i pobiegłam na górę, musiałam zabrać ze sobą telefon i powiadomić Patie, która na pewno jeszcze spała.  Nie myliłam się, tylko że tym razem spała na innym boku.
- Wstawaj, za dziesięć minut jedziemy.
- Gdzie? – Blondynka usiadła i bacznie mi się przyglądała.
- Na próbę, chyba.
- Ale ja nie gram na żadnym instrumencie, ani nie zaśpiewam. – Zaśmiała się. – No chyba że mam ci zrobić makijaż albo włosy.
- Tego nie wiem, nie do mnie te pytania.
Patrzyłam jak styliska niechętnie idzie do siebie, a ja ruszyłam się w stronę windy. Na korytarzy widniały pustki, oczywiście byłam ja i mój towarzysz – ochroniarz. Nagle w moich rękach coś zaczęło wibrować. Odebrałam połączenie od nieznanego numeru i czekałam aż ktoś się odezwie.
- Śpisz jeszcze? – W słuchawce usłyszałam głos mojego chłopaka, na samą myśl o nim na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Nie. – Zaśmiałam się. – To raczej ja powinnam się o to spytać, czemu nie jesteś w łóżku?
- Dlaczego myślisz że nie jestem? – Zaśmiał się.
- Jest druga w nocy skarbie. Powinieneś spać. – Próbowałam mówić poważnie, jednak nie byłam pewna czy mi to wychodzi.
- Siedziałem z Tonym i Eleną. Potem chwilę poczekałem i oto się odzywam.
- Byliśmy w klubie…- Nagle połączenie się urwało i nawet wiedziałam czemu. Winda.
                                                                               ****
- To w co teraz gramy?
- Mario oczywiście.
- No już…grałaś w to przed chwilą.
- Oj no weź proszę.
- Nie ma mowy, jak nie chcesz tu siedzieć to idź przećwicz coś.
Wsłuchiwałam się w bezsensowną rozmowę między Willem a Demi. Oni się wydzierali, a ja próbowałam ustawić równo lakiery do paznokci, których było chyba ze sto. Do koncertu było cztery godziny, całkiem sporo, jednak nie dla nas. Zostawiłam ich samych i wyszłam z pomieszczenia. Chciałam trochę pozwiedzać i miałam to zamiar zrobić sama. W rogu innego pokoju zauważyłam rolki, pisnęłam z radości i weszłam do środka.
- Jest tutaj ktoś? – Spytałam najwidoczniej sama do siebie. Pomieszczenie było puste, oprócz ubrań i kilku par butów. A rolki stały same i były takie samotne. – Pożyczę je sobie dobrze? – Spytałam cicho, niby nikogo nie było ale zapytać zawsze trzeba. Zdjęłam swoje baleriny i włożyłam w nogę buty na kółkach. Pasowały idealnie, tak jakby ktoś wiedział że zechce je założyć. Kiedy miałam już dwie pary na nogach wstałam z krzesła i ruszyłam dalej korytarzem. Poruszanie się było o wiele łatwiejsze, niż normalnie na piechotę. Mijałam kolejno jakieś pokoje, które były zamknięte albo puste. Skręciłam w lewo potem w prawo i znowu w lewo i w końcu się zgubiłam. Nie wiedziałam gdzie jestem. Naprzeciwko mnie widniał duży napis na drzwiach ,,Nie wchodzić’’. Nie rozumiałam po co oni to piszą, przecież zawsze każdy to ignoruje i tam wejdzie. Zresztą ja byłam tak jakby pojazdem, co mnie nie dotyczyło. Nacisnęłam na klamkę i moim oczom ukazało się wielkie pomieszczenie…nic nowego bo już w nim byłam. Po prawej stronie było jedzenie, po drugiej stronie stał sprzęt. A dookoła krzyki i wiele ciągnących się rozmów. Wiadomo było gdzie wszyscy uciekli. Podjechałam do miejsca z napojami i zabrałam puszkę pepsi. Jechałam dalej, a ludzie nawet nie zwrócili na mnie uwagi. To było dość zabawne, czułam się jak jakiś duszek.
- Skąd ty masz te rolki? – Robyn wyglądał na zaskoczonego, a w ręku trzymał jakieś papiery.
- No jakoś tak…były tam…no i sobie pożyczyłam. Ale spokojnie trochę pojeżdżę i oddam, w końcu na wymianę zostawiłam swoje buty.
- Możesz je sobie brać, tylko nie wiedziałem że tak szybko je znajdziesz. – Zaśmiał się.
- To w takim razie pojeżdżę dłużej.
- Dobrze, tylko tak żeby zdążyć na scenę.
Kiwnęłam głową i pojechałam dalej, trochę się zawiodłam że nie odkryłam tajnego przejścia, albo nawet Narni. To by było coś.

Kolejny :)
Następny za 6 komentarzy, miło jest poczytać :D


8 komentarzy:

  1. Świetne opowiadanie! Hahaha ta końcówka jest świetna, szkoda, że nie odkryłam Narnii hahaha ja kiedyś odkryłam narnię. Tylko, że w zimie, na wsi, w lesie. Ale była narnia :D
    Czekam na następny post :-)
    http://addiction-and-friendship.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zawsze świetne ;)
    http://anamarafashion.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Kultura wymaga, by zapytać czy można nawet gdy nikogo nie ma ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny rozdział :)
    http://bright-pearls.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Te opowiadanie jest boskie . <3
    Zawsze jak czytam kolejny i kolejny raz zawsze robi mi się smutno, że te pisanie ci się znudzi i skączysz pisać. dziewczyno ty masz do tego talent. Mam nadzieję, że w przyszłości jakieś twoje opowiadanie zobaczę w księgarniach :) powodzenia kochana. ;p i trzymam kciuki w egzaminach. Też się boisz pewnie jak ja ;/

    OdpowiedzUsuń
  7. KOLEJNY ROZDZIAŁ DODAM DZISIAJ, JEDNAK WIECZOREM. WCZEŚNIEJ NIE BĘDĘ MIAŁA CZASU ABY GO NAPISAĆ.
    WYBACZCIE :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy pozytywny komentarz to mnie motywuje do pisania ;)
Za każdy zostawiony komentarz postaram się odwdzięczyć.
Jeżeli blog ci się spodobał zaobserwuj :)
Pozdrawiam Bel El ;>