wtorek, 17 grudnia 2013

Opowiadanie ,,Vicky Cook'' Rozdział 80


                  ,,Vicky Cook”
Rozdział   80
                                                                             ****
Ostatni dzień lenistwa, był straszny. Na dworze panowała wichura i strasznie padało. Kiedy tylko wstałam od razu podeszłam do okna i wpatrywałam się w tańczące krople deszczu. W taką pogodę mogłam pomarzyć o spacerze czy też zakupach, ona strasznie przybijała. Nałożyłam na siebie pierwsze lepsze ciuchy i po cichu wyszłam z pokoju. O dziwo w hotelu panował chaos, ludzie co róż chodzili po korytarzu, a winda zatrzymywała się prawie na każdym piętrze. Kiedy doszłam do restauracji troszkę się załamałam, bo cała była wypełniona ludźmi. Nie było ani jednego wolnego stolika przy którym mogłabym usiąść i w spokoju zjeść.
Zapukałam do pokoju mojej przyjaciółki, a ta po kilku sekundach otworzyła. Tak jakby spodziewała się mojej wizyty.
- O proszę, kto to mnie odwiedził. – Spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem.
- No witaj. – Zmieniłam głos na bardziej doniosły i odrzuciłam włosy do tyłu.
- Śniadanie właśnie do mnie dotarło, zjesz? – Na te słowa moje oczy od razy się rozpromieniły, oczywiście o ile to tylko możliwe.
- No więc, co dzisiaj robimy?
- Hmm…przyjechałam tu z Mattem. On na pewno nie będzie zadowolony z zakupów więc może kręgle?
- Jasne, mi pasuje.
                                                                            ****
- Trzydzieści osiem, proszę. – Powiedziałam do pracownicy kręgielni, po czym dostałam odpowiednie buty. Jedyne czego nie lubiłam w tym miejscu to niezbyt wygodne obuwie. Charlie zajął się przekąskami i napojami, a my zajęliśmy zarezerwowany stolik. Była nas szóstka, jedynie Boby i Patie zostali. Chłopak źle się poczuł, a nasza styliska po prostu wyparowała. Jeszcze dobrze nie usiedliśmy, kiedy dwie dziewczyny przyszły do mnie i chciały zrobić sobie zdjęcie. Nie odmówiłam, wręcz przeciwnie. Najzabawniejsze było jednak to że jedna blondynka chciała mieć zdjęcie również z moim chłopakiem. Kiedy odeszły, przyszły kolejne dwie. Odeszłam na bok i zaczęłam pozować również z nimi. Niestety na tym się nie skończyło.
- Zaraz mnie zadepczecie. – Zwróciłam się do grupki dziewczyn.
W kręgielni nawet sobie nie zagrałam, cały czas ktoś mnie zaczepiał. Robił zdjęcia i prosił o autograf. Może to właśnie jest sława, ale chciałam ten dzień spędzić z przyjaciółmi. Złapałam Matta za rękę i razem próbowaliśmy się przepchać przez rozkrzyczany tłum ludzi. Po kilku minutach dotarliśmy do naszego auta i odjechaliśmy. W takich chwilach żałowałam że nie poszliśmy tam z ochroną, oni naprawdę byli potrzebni. W hotelu od rana nic się nie zmieniło, pełno ludzi i jeden wielki zgrzyt.
                                                                               ****
- Liczę do trzech i możesz otwierać. – Matt zaczął liczyć, a jego głos zaczął się oddalać. – Trzy.
- Gdzie jesteś? – Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pomieszczeniu. W sypialni go nie było, więc udałam się do drugiego pomieszczenia, były w nich dwie kanapy i telewizor. Drzwi na taras były otwarte, więc postanowiłam tam poszukać.
- Zapraszam. – Matt stał przy barierce i w ręku trzymał jakieś małe pudełeczko.
- Czy ty…? – Zdziwiona wskazałam na bordowy przedmiot.
- Nie, nie zamierzam ci się oświadczać. – Zaśmiał się. – To znaczy wiesz nie teraz, może kiedyś.
- To co tam masz? – Uśmiechnęłam się cwaniacko.       - Coś dla ciebie, byłem z Tonym na zakupach. Wisiało na wystawie i pomyślałem że może ci się spodobać.  – Staliśmy naprzeciwko siebie, zanim otworzyłam prezent namiętnie pocałowałam bruneta. Troszeczkę się zdziwił. 
- Jeszcze nie widziałaś co jest w środku. – Zaśmiał się.
- Zobaczmy. – Otworzyłam pudełko, a moim oczom ukazała się piękna srebrna bransoletka z trzema kryształkami. – Jest śliczna. Na pewno musiała sporo kosztować, nie musiałeś.
- Może i nie, ale chciałem. Jesteś warta każdej ceny. – Nasze usta po raz kolejny w ciągu dnia połączyły się w jedność. Takich chwil nie chciałam przerywać.
                                                                            ****
- Jak się spało? – Przewróciłam się na drugi bok i ujrzałam cudowny uśmiech bruneta.
- Z tobą? Jak zawsze wspaniale.
- O której masz dzisiaj koncert?
- Osiemnasta, ale o szesnastej mam już być na miejscu. Oczywiście jedziesz ze mną, nie ma wymówek.
- W porządku. – Zaśmiał się.
Kolejną godzinę spędziliśmy na wylegiwaniu się w łóżku. Uwielbiałam takie poranki, nic nierobienie. Kiedyś jednak musiał nadejść ten czas i zwlekłam się z łóżka. Owinięta w koc weszłam do łazienki i od razu za sobą zamknęłam. Długa kąpiel zdecydowanie miała poprawić mi humor. Wody nalałam do pełna, dolałam mojego ulubionego płynu waniliowego i zaczęłam się odprężać. Moje myśli zajęły się wspomnieniami, głównie o Miku. Trochę za nim tęskniłam, jednak najbardziej za tym jak się kiedyś dogadywaliśmy. Teraz jest całkiem inaczej, tak jakbyśmy się nigdy nie znali. Nagle ktoś pocałował moje czoło, zdziwiłam się przecież zamknęłam drzwi. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Matta, siedział na brzegu wanny jak gdyby nigdy nic.
- Zapomniałaś o drugich drzwiach. – Zaśmiał się.
- Pożałujesz, chciałam odpocząć. – Uśmiechnęłam się od ucha do ucha i popchnęłam bruneta w stronę wanny. Od razu woda rozlała się na boki, jednak chłopak tylko się rozsiadł i zaczął się śmiać.
- Wiesz, że dla mnie to żadna kara.
- Właśnie to sobie uświadomiłam, następnym razem pomyślę dwa razy.
- Nie musisz skarbie.
                                                                                ****
- Nie wierć się tak, jeszcze cię ukuje.
Siedziałam na fotelu szykując się do występu. Nie mogłam się doczekać, kiedy znowu wyjdę na scenę i zaśpiewam dla tych wszystkich ludzi. Tylko, że teraz będzie trochę trudniej bo na widowni miała być Sophie z Mattem. Przy nich jeszcze bardziej się stresowałam, mimo że oni tak jakby należeli do mojej rodziny. Byli jak jej członkowie, a nawet więcej. Patie naszykowała aż trzy stroje, a ja nie miałam pojęcia który jako pierwszy nałożyć. Miałam zbyt duży wybór, co mi się w tej chwili nie do końca podobało. Sophie z wielkim skupieniem przeglądała moje ciuchy, jeszcze nie tak dawno moja szafa nie była w połowie tak zapełniona jak ta na trasę. Nie potrzebowałam aż tylu ubrań, ale przecież im się nie odmawia.
- Gdzie jest mój telefon? – Prawie krzyknęłam.
- Spokojnie, leży na stoliku. – Gitarzystka podała mi go, a ja wczytałam się w nowe wiadomości. Było ich całkiem sporo, jednak jedna przyprawiła mnie o dreszcze.
Cieszę się twoim szczęściem, pozdrowienia z Kursu skarbie.
To była wiadomość od Emily, po prostu mnie zatkało. Szybko pokazałam ją sof, która kazała odpisać, faktycznie sms przyszedł dwie minuty przed moim odczytaniem i była szansa że dowiemy się co się z nią dzieje.
Dlaczego nie odpisywałaś? Gdzie jesteś? – Kliknęłam wyślij i poszło. Na całe szczęście nie musiałam długo czekać na odpowiedź.
Na kursie, nie rozumiem…
Cholera Emily nie odzywałaś się tyle czasu. Co się dzieje?
Wszystko jest ok, niedługo się zobaczymy. Obiecuję.
Proszę cię zadzwoń, martwimy się.
Jednak na tego ostatniego sms-a nie odpisywała. Odłożyłam telefon i wybrałam swój strój. Czarne leginsy, lity i bluzka w koronkę. Ostatni raz przejrzałam się w lustrze i mogłam powiedzieć że wyglądam okej. Poprzypinali mi potrzebne kabelki i mogłam ruszać.
- Minuta. – Krzyknęła jakaś kobieta, która mówiła mi to prawie codziennie. Pracowała ze mną, a ja nawet nie znałam jej imienia. To trochę dziwne, ale jak bardzo realne. Takich ludzi było mnóstwo, ludzie od sceny, nagłośnienia i oświetlenia. Mogłabym wymieniać w nieskończoność, jednak kiedyś chciałabym zobaczyć jak każdy z nich osobno pracuje i co robi abym ja mogła wyjść, zaśpiewać i zejść.

Wow 80 O.o. Szybko leci :)
8 komentarzy = Kolejny

8 komentarzy:

  1. Pisz jak najszybciej kolejny, bo nie mogę się doczekać. <3

    http://uciekacnadno.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. jaki cudowny! Super gify ;)))
    Wiem kiedy dodasz kolejny. Jutro albo po jutrze. Wtedy na 100% będzie 8 a nawet więcej komentarzy. Nie da się nie skomentować pozytywnie tak świetnych rozdziałów :D
    Pozdrawiam i weny ci życzę ♥,
    http://addiction-and-friendship.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. :* kocham cię za to opowiadanie. Najlepsze, czekam na następny rozdziałek ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże, jaki Ty masz do tego talent, nawet sobie nie wyobrażasz ;* Jesteś najlepsza *.* <3

    OdpowiedzUsuń
  5. zaje*iście ja już chcę następny

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy pozytywny komentarz to mnie motywuje do pisania ;)
Za każdy zostawiony komentarz postaram się odwdzięczyć.
Jeżeli blog ci się spodobał zaobserwuj :)
Pozdrawiam Bel El ;>