poniedziałek, 4 listopada 2013

Opowiadanie ,,Vicky Cook'' Rozdział 68


                                   ,,Vicky Cook”
Rozdział   68

                                                                             ****
Nadszedł ostatni dzień w tym zimnym miejscu. Jednocześnie byłam zadowolona że wrócimy do Londynu, ale jednak trochę były mi szkoda tego miejsca. Bawiliśmy się znakomicie, no może oprócz Mikiego. Jego humor dalej był nieznośny. Nie wiedziałam jak spędzimy dzisiejszy dzień, nikt nam jeszcze nie objaśnił planów. Może nawet ich nie mieli, a wtedy musiałabym coś wymyślić. Kiedy weszłam do pokoju przyjaciółki, leżała razem z Oliverem.        

\


- To ja może potem przyjdę. – Zamknęłam drzwi i nucąc pod nosem piosenkę zeszłam na dół. Na stole czekały na mnie ciepłe naleśniki. Trochę mnie to zdziwiło bo skoro Emily była w pokoju to kto je usmażył. Przysiadłam się do reszty i zabrałam się za konsumowanie śniadania. Chłopaki rozmawiali na stare tematy. Niezbyt dużo słyszę o starych czasach z ich ust. To było bardzo dziwne jak zaczęli wspominać.
- E tam, te wasze historyjki i tak nie przebiją naszej z Vicky. Pamiętasz nocowanie w szkole?
- Jasne że tak. – Zaśmiałam się.
- No to proszę opowiadajcie, puki nie usłyszę nie uwierzę. – Liam chciał wiedzieć wszystko, ale w sumie to nie było aż tak straszne. Kiwnęłam głową na znak że Mike może zacząć mówić.
- To było jak miałem siedemnaście lat, zostaliśmy na zajęcia dodatkowe.
- No a ja miałam piętnaście. Pani Foster robiła takie zajęcia, jednak z klasy przychodziły dwie góra trzy osoby więc zbierała kilka na raz. To było w zimie, więc szybko się ściemniało.
- Ja miałem mówić czy ty? – Mike spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem, a z góry zeszła zakochana para. Więc w salonie byliśmy wszyscy w komplecie. – Wiecie że nasza szkoła jest duża, z jednego skrzydła do drugiego trzeba przejść przez kilka korytarzy. Tak to nie chodziłem na te głupie zajęcia, ale teraz musiałem. No i teraz byłem pewien że także się odbywają.
- A ja po długiej nieobecności nie sprawdziłam dokładnie naszego grafiku.
- No więc ja z jednej strony ona z drugiej i w końcu na siebie wpadliśmy. Niby Sof i Vicky się przyjaźniły, jednak ja nie zwracałem uwagi na jej przyjaciółki. Spytałem się gdzie są te zajęcia, a mądra Vicky powiedziała że na ostatnim piętrze. Poszliśmy tam i nikogo nie było. Czekaliśmy pod salą z jakieś dwadzieścia minut, jednak bez skutku. No i zeszliśmy do wyjścia, tylko problem był w tym że drzwi były zamknięte. Żadnego wyjścia, wszyscy opuścili budynek a my zostaliśmy. Mój telefon się rozładował, a jej został w szafce w innym skrzydle. Musieliśmy spać w szkole. Poznaliśmy się bliżej, bardziej bliżej. Nawet sobie nie wyobrażacie jak tam jest strasznie, stuki i szelesty. Masakra jakaś, a podłoga niewygodna.
- E tam nic podniecającego. – Liam nałożył sobie trzecią porcje naleśników.
                                                                                  ****
Czas z niemi leciał strasznie szybko, pośmialiśmy się, a nawet poleciały łzy. Jednak takie ze szczęścia. Mogliśmy być dumni że mamy wokół siebie tyle wspaniałych i kochających osób. Naprawdę to było wielkie szczęście że mamy siebie nawzajem. Po prostu jedna wielka patologiczna rodzina. Kiedy dobiła godzina dziesiąta wieczorem jechaliśmy w stronę klubu. Wszystkie trzy założyłyśmy chyba najlepsze ciuchy, które miałyśmy w walizce. Krótkie sukienki i wysokie szpilki. To nic że był mróz i było strasznie ślisko. Ostatniego wieczoru musiałyśmy zrobić wrażenie. Stolik zarezerwowany, a na nim pełno alkoholu.
- No i tak powinno być. – Oliver zaczął polewać pierwszy trunek. Oni zamierzali się upić, a ja dobrze bawić. Nagle przed moimi oczami stanął loczek. Ubrany z czarne rurki i koszulę w białe serduszka. Wyglądał naprawdę dobrze, jednak nie zdążyłam się przywitać bo Sophie wzięła go w obroty i zniknęli w tłumie.
- Wygląda na to że się polubili.
- Ciekawe co będzie jak będą musieli się rozstać. – Nasza rozmowa dotyczyła Sophie i nie tylko. Mike nie odezwał się ani słowem. Złapał szklankę z alkoholem i poszedł do innego stolika. Siedziały przy nim dwie dziewczyny. Bardzo zdziwiło mnie to że nie wyglądały jak dziwki. Większość dziewczyn w tym klubie się tak ubierała, a one były takie spokojne. Jedna miała burze loków na głowie, rurki i bluzkę z dekoltem. Druga zaś blond włosy obcięte do ramion. Nie wiem czemu ale zawsze moim oczom rzucała się fryzura. Chyba czuł się w ich towarzystwie dobrze, śmiał się i rozmawiał. Nie tak jak z nami, co mnie trochę zabolało.
- Chodź idziemy tańczyć! – Em złapała mnie za rękę i poszłyśmy na zapełniony parkiet. Każdy z nas bawił się doskonale. Wynikiem tego były puste butelki i ludzie, którzy nie mogli ustać na nogach. Najtrzeźwiejszymi byłam oczywiście ja i Emily. Na resztę nie chciało mi się patrzeć, bo od razu wybuchałam śmiechem. W domu szybko położyliśmy się spać, w końcu rano musieliśmy stąd wyjechać. Niestety albo hura, zależy jak na to wszystko spojrzeć.
                                                                             ****
Podniosłam głowę z poduszki i zaczęłam się pakować. Matt jeszcze spał, jednak nie chciałam go jeszcze budzić. Było dość wcześnie, samolot mieliśmy dopiero za cztery godziny. Pełno ubrań, starych i nowych. Kosmetyki, buty i kilka drobnych rzeczy z tego miejsca. Zamknęłam walizkę i przebrana w czerwone rurki, białą bluzę z trójkątem zeszłam na dół. Nie miałam zamiaru robić dla każdego śniadania. Sama zjadłam płatki na mleku i popiłam kawą.
- Spakowałaś się? – Z góry zszedł Oliver. Oczy miał zapuchnięte i na kilometr śmierdziało od niego alkoholem.
- Jasne. A ty czemu tak wcześnie wstałeś?
- Jak wcześnie? Przecież zaraz jedziemy. – Brunet zaczął szperać w torbie swojej dziewczyny.
- Coś ci się pomieszało, przecież jest o osiemnastej. Mamy dopiero czternastą.
- Patrz, bilet wyraźnie mówi że odlatujemy o piętnastej trzydzieści.
- Cholera. – Pomyliłam godzinę odlotu, no ładnie. Pobiegłam na górę i zaczęłam każdego budzić. Wpadłam do pokoju Mikiego, jednak nie zastałam jego tam. Wszystkie rzeczy były na podłodze, a jego brak. Zadzwoniłam na jego telefon, nic. Nie odbierał.
                                                                             ****
- Cholera nie zdążymy. – Byliśmy spóźnieni na samolot, który leciał do Londynu. Ostatnie wezwanie i drzwi miały się zamykać. Wyglądaliśmy jak potłuczeni z torbami przepychający się przez tłum ludzi.
- Proszę zająć miejsca. – Pani była na tyle miła że nas wpuściła, a dzięki temu samolot był opóźniony. Usidłam obok chłopaka przy oknie, nałożyłam słuchawki na uszy i zaczęłam myśleć. Niby człowiek myśli cały czas, jednak wtedy przed moimi oczyma pojawiła się cała przeszłość. Te złe chwile związane z narkotykami i te dobre, które mogę zawdzięczyć moim przyjaciołom. W moim życiu zmieniło się dużo rzeczy, straciłam ojca ale zyskałam brata. Miałam wiele przykrych momentów, po niektórych nie mogłam się pozbierać. Może nie chciałam, ale też nie mogłam. Jednak teraz jestem sto razy silniejsza i pewna siebie.                                                                   
                                                                             ****
Rzuciłam wszystko przed pokoju i od razu pobiegłam do sypialni. Szczęśliwa i zmęczona rzuciłam się na łóżko. Było przed dwudziestą, a mi się strasznie chciało spać. Niby podróż minęła krótko jednak czułam jakbym nie spała z tydzień. Wzięłam prysznic i wskoczyłam pod pościel. Niestety chłopak musiał jechać do siebie, więc zostałam sama.
                                                                              ****
Obudził mnie dźwięk mojego telefonu, zerwałam się i pobiegłam na dół. Zostawiłam go na stoliku w przed pokoju, jednak był strasznie głośno nastawiony. Było po dwunastej więc nie mogłam się denerwować że ktoś mnie zbudził.
- Otwórz drzwi. – Usłyszałam w słuchawce. Podeszłam do wejścia i nieśmiało je uchyliłam. Przede mną stała Emily.
- Co ty tu robisz? – Spytałam zdziwiona.
- Przyszłam się pożegnać.
- Jak to pożegnać? Przecież wczoraj wróciliśmy, co się stało? – Weszłyśmy do salonu, ona zajęła miejsce na fotelu, a ja na sofie.
- Jakiś czas temu zgłosiłam się do pewnego konkursu, szanse były małe więc nic nikomu nie mówiła. Jednak przed wyjazdem w góry dostałam wiadomość że się dostałam. Dzisiaj wyjeżdżam do Pragi.
- Zaraz, zaraz. Jaki konkurs?
- Kulinarny, niby nic wielkiego, ale to jest szansa dla mnie.
- Rozumiem, w końcu najważniejsze jest to abyś była szczęśliwa. Jak Oliver to przyjął?
- Kiepsko, pokłóciliśmy się. Jednak to jest dla mnie bardzo ważne.
- Ile cię nie będzie? – Zadawałam kolejne pytania, w końcu musiałam coś wiedzieć.
- Najmniej miesiąc, potem zobaczę co będzie dalej. Przepraszam cię że dopiero ci o tym mówię i tak na szybko. Ale zaraz mam samolot, a nie chciałabym się spóźnić.
- Trochę to dla mnie szok, jednak rozumiem cię.
- Będę za wami tęsknić. – Przytuliła mnie, a z moich oczu popłynęły łzy.
- Tylko dzwoń do mnie! Kocham Cię.
- Ja ciebie też, mam nadzieje że mnie odwiedzisz. – Zaśmiała się.
Przyjaciółka wyszła, a ja dopiero się połapałam że wyjechała. To było dość dziwne zdarzenie. Nagle w mojej głowie pojawił się jeden problem. Przecież na śmierć zapomniałam o Miku. Nie wrócił z nami do Londynu, a telefonów nie odbierał. Martwiłam się o niego. Wzięłam do ręki telefon i wybrałam numer do pana, który wynajął nam domek. Jednak powiedział że wszystkie rzeczy zniknęły, a nikt mu nic nie przekazał. Sophie także nie wiedziała co się z nim dzieje. Uciekł od problemów? To było bardzo dziwne.

Proszę ;)
Kolejny będzie w tym tygodniu, jednak jak będzie 10 komentarzy ^^
Pozdrawiam ;)

15 komentarzy:

  1. woow. zazdroszczę im takiej nocki w szkole. :) Super rozdział. zapraszam do mnie http://opowiadaniaxxd.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział ;) Ciekawa jestem co tam u Mikiego, bo trochę się o niego zaczynam niepokoić... Niezła sytuacja w szkole, kiedyś coś takiego mi się przyśniło xD
    Opo genialne, zresztą jak zawsze ;)
    http://whenever-im-alone-with-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebiaszczy^^ No no dziewczyno masz talenic. Ciekawi mnie następny i ten Mike.
    Tylko zastanawia mnie bo napisałaś tak że ona wróciła a Matt musiał iść do siebie, ok ale w poprzednim rozdziale pisałaś że Matt się do niej przeprowadził.Nie?

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialne, wciągnęło mnie ;) pisz dalej, masz talent!

    OdpowiedzUsuń
  5. bardzo mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kooooooooooooooooooooochaaaaaaaaaaaam <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny!
    Wciąga trochę..
    Bardzo..
    Nie oderwę się!!.
    Fajnie, że nie skończyłaś pisać i mam nadzieję, że nie skończysz -,-
    Ciekawi mnie Mike...
    Hahahaha fajnie napisałaś, jak to spotkała swoją przyjaciółkę z Olivierem i jeszcze gdzie. hahaha super (y)
    http://addiction-and-friendship.blogspot.com/

    Czekam na nastęopny

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialny, jak zresztą wszystkie :) Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny rozdział. Mike chyba zabalował ;)
    czekam na następny.
    http://bright-pearls.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wiem co powiedzieć, super rozdział!
    Masz wielki talent, napisz książkę czy co, po prostu wykorzystaj go :*
    mlwdragon.blogspot.com
    historiaadam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. To jest świetne :) Od dawna obserwuję Cię i czytam Twojego bloga :) codziennie sprawdzam czy jest coś nowego :)
    U mnie konkurs, można wygrac super bluzę! http://workouttogether.blogspot.com/2013/10/czas-na-konkurs.html zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny, no po prostu brak słów :D Czekam na więcej :))
    http://wszyscy-popelniamy-bledy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Dodaj kolejny <3

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy pozytywny komentarz to mnie motywuje do pisania ;)
Za każdy zostawiony komentarz postaram się odwdzięczyć.
Jeżeli blog ci się spodobał zaobserwuj :)
Pozdrawiam Bel El ;>